Ciąg dalszy
Oczami Austina
Dzwoniłem dzwonkiem jak szalony,ale Ally nie otwierała.Nawet jak zacząłem walić w te przeklęte drzwi to i tak mi nikt nie otworzył.Bałem się,że Ally może sobie coś zrobić.Zobaczyłem,że w salonie jest otwarte okno,więc szybko przez nie wskoczyłem i już po chwili znalazłem się w domu szatynki.Wołałem ją,ale ona nie odpowiadała.Cholernie się bałem.Były otwarte drzwi od łazienki,więc wszedłem tam.To co tam zobaczyłem mnie załamało.Zobaczyłem tam Ally całą we krwi,a w ręce miała żyletkę.Domyśliłem się co zrobiła.Szybko zadzwoniłem po karetkę,a sam sprawdziłem czy bije jej tętno.Odczułem mały puls czyli jest szansa,że przeżyje.Wszedłem jeszcze do jej pokoju zobaczyć czy czegoś tam nie zostawiła.Bardzo dobrze znałem tą dziewczynę i wiedziałem,że na pewno napisała jakiś liścik i miałem rację.Na stoliku leżał liścik,więc szybko włożyłem go do kieszeni i pobiegłem do Ally,ponieważ karetka już przyjechała.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do salonu.Ratownicy położyli szatynkę na nosze i zanieśli do karetki.Lekarze pozwolili mi jechać razem z nimi.Cały czas trzymałem ja za rękę i szeptałem do ucha żeby mnie nie zostawiała.Jak ona umrze t ja chyba pójdę w jej ślady.Ona jest najbliższa mojemu sercu.Jest najważniejszą dziewczyną w moim życiu.Nie pozwolę żeby umarła.Lekarze zabrali dziewczynę na salę i zaczęli ją dokładnie badać i walczyć o jej życie.JA za ten czas zadzwoniłem do Trish i Deza.Po 10 minutach zjawili się w szpitalu.
-Gdzie Ally?-mówiła cała zapłakana Trish.
-Na sali.Lekarze walczą o jej życie.
-Dzwoniłeś już do jej rodziny?-zapytał przygnębiony Dez.
-No właśnie już dzwonię.
Rozmowa telefoniczna moja z mamą Ally:
S(Sally):Tak słucham?
A(Austin):Dzień dobry.Z tej strony Austin Moon przyjaciel Ally Dawson czy rozmawiam z panią Sally Dawson?
S:Tak to ja i Ally wiele mi o tobie opowiadała.
A:Emm...dzwonię po to by poinformować panią,że Ally jest w szpitalu.Lekarze właśnie walczą o jej życie.
S:Jezus,Maria co się stała?
A:Zack całował się z inną i Ally to wszystko widziała,więc z płaczem poleciała do domu.Napisała pożegnalny list i zaczęła się ciąć.
S:To wszystko moja wina.Jakbym nie wyjechała to Ally na pewno nie chciała by się zabić.
A:Proszę się nie obwiniać pani Dawson.To nie pani wina.
S:A kto ją znalazł?
A:Ja.
S:To dziękuje ci Austin gdyby nie ty to Ally na pewno by już nie żyła.
A:Nie wiem co ja bym zrobił gdyby Ally umarła.Chyba poszedłbym w jej ślady.
S:No dobrze,więc pędzę szybko na lotnisko i jak będą wolne bilety to zabieram Emmę i przylecimy jeszcze dziś.Do widzenia Austin.
A:Do widzenia pani Dawson.-rozłączyłem się.Poszedłem do Trish i Deza.
-I co z nią?Dowiedzieliście się czegoś?-zapytałem.
-Niestety nie.-odpowiedzieli smutni.
-Matka Ally i siostra postarają się przyjechać jeszcze dziś.
-To fajnie.-odezwała się przybita Patricia.
Po godzinnym czekaniu podszedł do nas lekarz.
-Kim jesteście dla panny Allyson Dawson?
-Przyjaciółmi.
Przykro mi.Nie mogę zdradzić jakichkolwiek informacji o stanie zdrowia pacjentki przyjaciołom.Czy jest tu ktoś z jej rodziny?
-To proszę poinformować mnie jak przyjdzie ktoś z jej rodziny.-odszedł,a ja wykręciłem numer do pani Sally.
Ciąg dalszy nastąpi.
__________________________________________________
Witam.Nexta postaram się dodać jutro,a może nawet dwa dodam jutro.Przepraszam Elmo i wszystkich których zdołowałam poprzednim rozdziałem.Naprawdę nie chciałam.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuję.Dobranoc i miłych snów życzę.
Loffciam Was Natka =3
niedziela, 30 czerwca 2013
Rozdział 25
Ciąg dalszy
Wyszłam z domu o 10.10.Na wyznaczone miejsce dotarłam o godzinie 10.25.Moja czarnowłosa przyjaciółka już tam była co mnie zdziwiło bo ona zawsze się spóźnia.
-Hej Ally babko.
-Hej Traszko.
-Mama kazała się spytać czy przyjdziesz dzisiaj do nas na obiad.
-Emm...sorki,ale nie mogę.
-Jak tam sobie chcesz.To co idziemy?
-Tak,ale chodźmy przez park.
-Ok mi to obojętnie.
Gdy już zbliżałyśmy się do końca parku Trish odezwała się do mnie dziwnym głosem.
-Ally lepiej nie patrz w prawo.
-Dlacze...-mówiąc to poczułam jak łzy napływają mi do oczu.Ujrzałam tam Zacka całującego się z jakąś blondyną.
-Alluś kochanie.Może chodźmy z tond.
-Nie Trish.Ja to muszę załatwić.-Wściekła i z łzami w oczach ruszyłam w stronę "gołąbeczków". Ta dziewczyna mi kogoś przypominała tylko nie wiem kogo...chwila...już mam! To ta dziewczyna co przyszłą kiedyś po koncercie do Austina.
-Zack co to wszystko ma znaczyć?!-mówiłam przez łzy.
-Ally kotuś to nie tak jak myślisz!-odskoczył od tej panienki jak oparzony.
-Ja wiem co myślę!
-Kotku daj mi się wytłumaczyć.
-Gdzieś mam twoje tłumaczenia!Wiedziałam,że nie warto znowu ci zaufać!Jesteś świniom!-walnęłam mu w twarz z otwartej ręki.
-Ale kicia ja tej dziewczyny nawet nie znam!
-Nigdy więcej nie mów do mnie kicia!-wrzasnęłam uciekając.Całej tej sytuacji przyglądała się Dez,który od razu do nas podbiegł.Zack chciał za mną biec,ale mój rudy przyjaciel zagrodził mu drogę,ale za to Trish za mną pobiegła.
-Ally proszę zwolnij!-stanęłam.
-Ally wiem,że to dla ciebie trudne.Nie płacz.On nie jest wart twoich łez.To po prostu świnia.-pocieszała mnie moja kochana przyjaciółka.
-Dziękuje ci Trish,że przy mnie jesteś,dziękuje Dezowi,że zatrzymał tego dupka,ale chcę pobyć sama.
-Dobrze uszanuję twoją decyzję.
-Dzięki.-przytuliłam moja przyjaciółkę i pobiegłam w stronę mojego domu.Przechodnie patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę,więc gwałtownie przyśpieszyłam i już po krótkiej chwili byłam w domu.Wleciałam do swojego pokoju jak strzała i rzuciłam się na łóżko.Głośno płacząc rozmyślałam nad moim marnym życiem.Straciłam chęć do życia.Wstałam z łóżka poszłam do łazienki.Wzięłam żyletkę i ostatni raz spojrzałam w lustro.Postanowiłam,że napiszę jeszcze krótki list pożegnalny zanim na zawsze odejdę z tego świata.
Moi kochani przyjaciele i rodzinko.Przepraszam,że was tak nagle zostawiam,ale straciłam chęć do życia.Zack potwornie mnie skrzywdził dlatego też postanowiłam już z sobą skończyć.Może się jeszcze spotkamy gdzieś tam w niebie.
Kocham Was Ally.
Położyłam liścik na stoliku w moim pokoju i ponownie weszłam do łazienki.W między czasie napisałam jeszcze krótkiego esemesa do tego dupka Zacka:
Zapomnij,że istniałam,że byłam,że śmiałam.Odeszłam chodź odejść nie chciałam,odeszłam bo odejść musiałam.
Ally
Po wysłaniu spojrzałam na żyletkę i mimo,że cholernie bałam się bólu to zaczęłam się ciąć.Moje zranione uczucia zlewały się z bólem który sobie sama zadawałam.Ta mieszanka dawała ból nie do opisania.Momętalnie zalałam się łzami.W pewnym momęcie zaczęło mi się robić słabo.
Obraz powoli zaczynał mi się rozmazywać.Ostatni raz spojrzałam na łazienkę i siłą próbowałam zamknąć oczy,ale one tak szybko nie dawały za wygraną.Czułam,że właśnie kończę swoje ziemskie życie.Słyszałam jeszcze jak ktoś dobija się do wejściowych drzwi,ale to mnie już nie obchodziło.Liczyło się tylko to bym umarła.
__________________________________________________
Cześć wszystkim.I jak?Podoba się rozdział?Zauważyłam,że Tini i Ewka P nominowały mnie do Liebster Blog.Proszę żebyście napisały mi w komentarzu pytania.Następny rozdział może uda mi się dodać jeszcze dziś,a jak nie to jutro.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Wyszłam z domu o 10.10.Na wyznaczone miejsce dotarłam o godzinie 10.25.Moja czarnowłosa przyjaciółka już tam była co mnie zdziwiło bo ona zawsze się spóźnia.
-Hej Ally babko.
-Hej Traszko.
-Mama kazała się spytać czy przyjdziesz dzisiaj do nas na obiad.
-Emm...sorki,ale nie mogę.
-Jak tam sobie chcesz.To co idziemy?
-Tak,ale chodźmy przez park.
-Ok mi to obojętnie.
Gdy już zbliżałyśmy się do końca parku Trish odezwała się do mnie dziwnym głosem.
-Ally lepiej nie patrz w prawo.
-Dlacze...-mówiąc to poczułam jak łzy napływają mi do oczu.Ujrzałam tam Zacka całującego się z jakąś blondyną.
-Alluś kochanie.Może chodźmy z tond.
-Nie Trish.Ja to muszę załatwić.-Wściekła i z łzami w oczach ruszyłam w stronę "gołąbeczków". Ta dziewczyna mi kogoś przypominała tylko nie wiem kogo...chwila...już mam! To ta dziewczyna co przyszłą kiedyś po koncercie do Austina.
-Zack co to wszystko ma znaczyć?!-mówiłam przez łzy.
-Ally kotuś to nie tak jak myślisz!-odskoczył od tej panienki jak oparzony.
-Ja wiem co myślę!
-Kotku daj mi się wytłumaczyć.
-Gdzieś mam twoje tłumaczenia!Wiedziałam,że nie warto znowu ci zaufać!Jesteś świniom!-walnęłam mu w twarz z otwartej ręki.
-Ale kicia ja tej dziewczyny nawet nie znam!
-Nigdy więcej nie mów do mnie kicia!-wrzasnęłam uciekając.Całej tej sytuacji przyglądała się Dez,który od razu do nas podbiegł.Zack chciał za mną biec,ale mój rudy przyjaciel zagrodził mu drogę,ale za to Trish za mną pobiegła.
-Ally proszę zwolnij!-stanęłam.
-Ally wiem,że to dla ciebie trudne.Nie płacz.On nie jest wart twoich łez.To po prostu świnia.-pocieszała mnie moja kochana przyjaciółka.
-Dziękuje ci Trish,że przy mnie jesteś,dziękuje Dezowi,że zatrzymał tego dupka,ale chcę pobyć sama.
-Dobrze uszanuję twoją decyzję.
-Dzięki.-przytuliłam moja przyjaciółkę i pobiegłam w stronę mojego domu.Przechodnie patrzyli na mnie jak na jakąś wariatkę,więc gwałtownie przyśpieszyłam i już po krótkiej chwili byłam w domu.Wleciałam do swojego pokoju jak strzała i rzuciłam się na łóżko.Głośno płacząc rozmyślałam nad moim marnym życiem.Straciłam chęć do życia.Wstałam z łóżka poszłam do łazienki.Wzięłam żyletkę i ostatni raz spojrzałam w lustro.Postanowiłam,że napiszę jeszcze krótki list pożegnalny zanim na zawsze odejdę z tego świata.
Moi kochani przyjaciele i rodzinko.Przepraszam,że was tak nagle zostawiam,ale straciłam chęć do życia.Zack potwornie mnie skrzywdził dlatego też postanowiłam już z sobą skończyć.Może się jeszcze spotkamy gdzieś tam w niebie.
Kocham Was Ally.
Położyłam liścik na stoliku w moim pokoju i ponownie weszłam do łazienki.W między czasie napisałam jeszcze krótkiego esemesa do tego dupka Zacka:
Zapomnij,że istniałam,że byłam,że śmiałam.Odeszłam chodź odejść nie chciałam,odeszłam bo odejść musiałam.
Ally
Po wysłaniu spojrzałam na żyletkę i mimo,że cholernie bałam się bólu to zaczęłam się ciąć.Moje zranione uczucia zlewały się z bólem który sobie sama zadawałam.Ta mieszanka dawała ból nie do opisania.Momętalnie zalałam się łzami.W pewnym momęcie zaczęło mi się robić słabo.
Obraz powoli zaczynał mi się rozmazywać.Ostatni raz spojrzałam na łazienkę i siłą próbowałam zamknąć oczy,ale one tak szybko nie dawały za wygraną.Czułam,że właśnie kończę swoje ziemskie życie.Słyszałam jeszcze jak ktoś dobija się do wejściowych drzwi,ale to mnie już nie obchodziło.Liczyło się tylko to bym umarła.
__________________________________________________
Cześć wszystkim.I jak?Podoba się rozdział?Zauważyłam,że Tini i Ewka P nominowały mnie do Liebster Blog.Proszę żebyście napisały mi w komentarzu pytania.Następny rozdział może uda mi się dodać jeszcze dziś,a jak nie to jutro.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
piątek, 28 czerwca 2013
Rozdział 24
Wylecieliśmy z Polski o godzinie 13.10.W samolocie bawiliśmy się jak nigdy do tond.Cały czas myślałam o Zacku.'Czy ta dziewczyna mówiła to do niego czy do kogoś innego?'-myślałam.A czy mówiłam wam,że musiałam sobie kupić jeszcze jedną walizkę?Kupiłam ją,ponieważ w każdym mieście jakim byłam kupowałam nowe ciuchy.Powoli zaczynam się zmieniać w Trish i moją siostrę.Obydwie to modnisie.Przynajmniej raz w tygodniu muszą iść na duże zakupy.Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos stewardessy:
-Za 5 minut lądujemy proszę powoli zbierać swoje rzeczy.-cała nasza czwórka wykonała polecenie.Wylądowaliśmy i wyszliśmy z samolotu.Popatrzyłam na zegar który wskazywał godzinę 23.15.NA lotnisku stali juz rodzice Deza,Austina i Trish.jest miałam zamiar iść już do domu,ale rodzice Trish mnie zatrzymali.
-Ally czekaj.nie możesz sama iść do domu o tej godzinie do domu,przecież ktoś cie może napaść.-powiedziała ciepłym głosem mama czarnowłosej.
-I akurat mieszkamy koło siebie,więc możemy się podwiesić.-tym razem odezwał się tata mojej przyjaciółki.
-Ally proszę zgódź się.Ty musisz z nami jechać bo jak nie pojedziesz to całą noc nie będę spała bo będę się o ciebie martwić.-nalegała Patricia.
-No dobrze.-zgodziłąm się i wsiadłam do samochodu.Zaś pan De La Rosa zapakował nasze walizki do auta.Podróż trwałą 10 minut.Wysiadłam,podziękowałam i pożegnałam się z państwem De La Rosa.Tata Trish dał mi moje walizki,a mama Trish powiedziała,że mogę przyjść jutro do nich na obiad.
-A i jutro ie idziemy do szkoły bo jesteśmy jeszcze jeden dzień zwolnieni!-Krzyknęła Trish.
-Dzięki,że mi powiedziałaś.jeszcze raz dziękuje i dobranoc.-powiedziałam odchodząc.Otworzyłam drzwi od domu po czym weszłam i je zamknęłam.Poszłam do kuchni.Na stole była karteczka,wiec ją wzięłam i przeczytałam:
Kochana córeczko
Tak jak wcześniej już mówiłam wyjechałam z Emmą do Califormi i wrócimy pod koniec marca lub początkiem kwietnia.Masz pełna lodówkę jedzenia.Jakby ci czegoś zabrakło to pieniądze są w schowku.
Kochamy Cię mama i Emma
Odłożyłam karteczkę na stół i zrobiłam sobie kanapkę.Zjadłam ja i poszłąm na górę do łazienki.Umyłam zęby,zmylam makijaż,przeczesałam włosy i przebrałam się w piżamę.Zegarki wskazywały godzinę 00.20,więc szybko pognałam do łóżka.Znowu mi się śniło,że Zack znalazł sobie inną.Rano obudziłam się z strasznym bólem głowy.Poszłam po jakieś tabletki przeciw bólowe i przy okazji spojrzałam na zegarek była 7.40.Zeszłam na dół zjeść śniadanie.Usmażyłam sobie naleśniki.Zjadłam je i poszłam do łazienki.W lustrze nie ujrzałam siebie tylko jakiegoś strasznego potwora.Szybko wzięłam prysznic,umyłam zęby,pomalowałam się,wyprostowałam włosy i ubrałam się w to: Pomaszerowałam do salonu.Zegary wskazywały godzinę 9.00.Postanowiłam włączyć laptopa.Zalogowałam się na Facebooka,a tam doznałam szoku.Dosłownie z dwa tysiące zaproszeń do listy znajomych.To pewnie moi fani mnie zaprosili.Wszystkie zakceptowałam.Wylogowałam się i włączyłam telewizor.Trafiłam na jakiś program w którym plotkują o gwiazdach.Gdy zobaczyłam główny temat zamurowało mnie."Czy Ally Dawson i Austin Moon są parą?'Chciałam zadzwonić do tej stacji i powiedzieć im co o tym wszystkim myślę,ale się powstrzymałam bo zadzwoniła o mnie Trish:
T:Hej Ally.Włącz szybko program plotkarski który zawsze oglądam.
A:Już widziałam.
T:I co?Jesteś wściekła?
A:Byłam.Nawet chciałm tam zadzwonić,ale ty zadzwoniłaś do mnie.
T:Aha.A pójdziemy pochodzic dziś po sklepach?
A:Ok.To może spotkajmy się obok fontanny o 10.30.
T:Oki doki.Pa.
A:Pa.
Ciąg dalszy nastąpi
__________________________________________________
Hejo.I jak się czujecie z wiadomością ,że skończyłyście podstawówkę lub gimnazjum albo inną klasę np: 5,1 gim.itp.Jeśli chcecie to możecie napisać w komentarzach wasze średnie.Oto moja: 5,10-wiem kujonem jestem.Mam nadzieje,że każda z was dostała świadectwo z paskiem.Co do rozdziału to jest taki nudny nic się w nim nie dzieje,ale w rozdziale 25 naszej Ally przytrafi się coś niedobrego.Next postaram się dodać jutro,ale nic nie obiecuje bo pojutrze czyli 30.06 skończę 13 lat,a jutra robię imprezkę z tej okazji.Za wszystkie komentarze i wejścia z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
-Za 5 minut lądujemy proszę powoli zbierać swoje rzeczy.-cała nasza czwórka wykonała polecenie.Wylądowaliśmy i wyszliśmy z samolotu.Popatrzyłam na zegar który wskazywał godzinę 23.15.NA lotnisku stali juz rodzice Deza,Austina i Trish.jest miałam zamiar iść już do domu,ale rodzice Trish mnie zatrzymali.
-Ally czekaj.nie możesz sama iść do domu o tej godzinie do domu,przecież ktoś cie może napaść.-powiedziała ciepłym głosem mama czarnowłosej.
-I akurat mieszkamy koło siebie,więc możemy się podwiesić.-tym razem odezwał się tata mojej przyjaciółki.
-Ally proszę zgódź się.Ty musisz z nami jechać bo jak nie pojedziesz to całą noc nie będę spała bo będę się o ciebie martwić.-nalegała Patricia.
-No dobrze.-zgodziłąm się i wsiadłam do samochodu.Zaś pan De La Rosa zapakował nasze walizki do auta.Podróż trwałą 10 minut.Wysiadłam,podziękowałam i pożegnałam się z państwem De La Rosa.Tata Trish dał mi moje walizki,a mama Trish powiedziała,że mogę przyjść jutro do nich na obiad.
-A i jutro ie idziemy do szkoły bo jesteśmy jeszcze jeden dzień zwolnieni!-Krzyknęła Trish.
-Dzięki,że mi powiedziałaś.jeszcze raz dziękuje i dobranoc.-powiedziałam odchodząc.Otworzyłam drzwi od domu po czym weszłam i je zamknęłam.Poszłam do kuchni.Na stole była karteczka,wiec ją wzięłam i przeczytałam:
Kochana córeczko
Tak jak wcześniej już mówiłam wyjechałam z Emmą do Califormi i wrócimy pod koniec marca lub początkiem kwietnia.Masz pełna lodówkę jedzenia.Jakby ci czegoś zabrakło to pieniądze są w schowku.
Kochamy Cię mama i Emma
Odłożyłam karteczkę na stół i zrobiłam sobie kanapkę.Zjadłam ja i poszłąm na górę do łazienki.Umyłam zęby,zmylam makijaż,przeczesałam włosy i przebrałam się w piżamę.Zegarki wskazywały godzinę 00.20,więc szybko pognałam do łóżka.Znowu mi się śniło,że Zack znalazł sobie inną.Rano obudziłam się z strasznym bólem głowy.Poszłam po jakieś tabletki przeciw bólowe i przy okazji spojrzałam na zegarek była 7.40.Zeszłam na dół zjeść śniadanie.Usmażyłam sobie naleśniki.Zjadłam je i poszłam do łazienki.W lustrze nie ujrzałam siebie tylko jakiegoś strasznego potwora.Szybko wzięłam prysznic,umyłam zęby,pomalowałam się,wyprostowałam włosy i ubrałam się w to: Pomaszerowałam do salonu.Zegary wskazywały godzinę 9.00.Postanowiłam włączyć laptopa.Zalogowałam się na Facebooka,a tam doznałam szoku.Dosłownie z dwa tysiące zaproszeń do listy znajomych.To pewnie moi fani mnie zaprosili.Wszystkie zakceptowałam.Wylogowałam się i włączyłam telewizor.Trafiłam na jakiś program w którym plotkują o gwiazdach.Gdy zobaczyłam główny temat zamurowało mnie."Czy Ally Dawson i Austin Moon są parą?'Chciałam zadzwonić do tej stacji i powiedzieć im co o tym wszystkim myślę,ale się powstrzymałam bo zadzwoniła o mnie Trish:
T:Hej Ally.Włącz szybko program plotkarski który zawsze oglądam.
A:Już widziałam.
T:I co?Jesteś wściekła?
A:Byłam.Nawet chciałm tam zadzwonić,ale ty zadzwoniłaś do mnie.
T:Aha.A pójdziemy pochodzic dziś po sklepach?
A:Ok.To może spotkajmy się obok fontanny o 10.30.
T:Oki doki.Pa.
A:Pa.
Ciąg dalszy nastąpi
__________________________________________________
Hejo.I jak się czujecie z wiadomością ,że skończyłyście podstawówkę lub gimnazjum albo inną klasę np: 5,1 gim.itp.Jeśli chcecie to możecie napisać w komentarzach wasze średnie.Oto moja: 5,10-wiem kujonem jestem.Mam nadzieje,że każda z was dostała świadectwo z paskiem.Co do rozdziału to jest taki nudny nic się w nim nie dzieje,ale w rozdziale 25 naszej Ally przytrafi się coś niedobrego.Next postaram się dodać jutro,ale nic nie obiecuje bo pojutrze czyli 30.06 skończę 13 lat,a jutra robię imprezkę z tej okazji.Za wszystkie komentarze i wejścia z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
czwartek, 27 czerwca 2013
Rozdział 23
Ciąg dalszy
Wstałam wyspana co mnie zdziwiło bo była dopiero 6.00 rano.Poszłam do kuchni,zjadłam śniadanie i pomaszerowałam do łazienki.Umyłam zęby,pomalowałam się,spięłam włosy w kok i ubrałam się w sukienkę którą zakupiłam wczoraj.Dzisiaj kolejny koncert.Po koncercie znowu musimy jechać w inne miejsce tym razem do Hiszpanii.Gotowa wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku kuchni.Byli już tam moi przyjaciele co mnie zdziwiło bo oni zawsze o 7.10 spali.
-Cześć wszystkim.-przywitałam się dopiero wtedy zorientowali się ,że weszłam do kuchni.
-Cze...wow!-wykrzyknęli jednocześnie.
-Co?-zapytałam.
-Wyglądasz po prostu...wow.-pochwalił mnie Austin.
-Dzięki.
-To ta sukienka co wczoraj kupiłaś?-zapytała Trish.
-Tak.
-Bardzo ładna.-powiedział Dez.
-Oooo dziękuje Dez.
-Nie ma za co.-powiedział i cała trójka poszła się przygotować do koncertu.O godzinie 8.30 wszyscy byli gotowi,więc mogliśmy jechać.Weszliśmy na scenę,zaśpiewaliśmy wszystkie piosenki,porozdawaliśmy autografy i wyruszyliśmy do Hiszpanii.Reszta trasy wyglądała tak samo.Po Hiszpanii pojechaliśmy do Włoch później do Niemczech,Czech i Polski.Na koniec trasy czyli w Polsce pożegnaliśmy się z panem kierowcą i ruszyliśmy w drogę prowadzącą na lotnisko.Gdy tak czekaliśmy na samolot zadzwonił do mnie Zack.
Z:Hej kotku.Nie mogę po ciebie przyjść na lotnisko bo...emm...muszę pomóc mamie.
A:No dobrze.
Z:Ale nie będziesz zła?
A:JAK mówisz prawdę to nie będę zła.-w słuchawce usłyszałam dziewczęcy głos.Mówiła coś w stylu"Kotku no choć już do mnie". Od razu do oczu zaczęły mi napływać łzy.Rozłączyłam się bez pożegnania.Schowałam telefon do kieszeni i pobiegłam do przyjaciół.Próbowałam ukryć te parę zdradzieckich łez które spływały mi po policzku lecz moi przyjaciele szybko je zauważyli.
-Ally co się stało?-zapytała z troską w głosie Trish.Ja tylko rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Proszę Alluś powiedz co się stało?-powiedział zmartwiony Austin.
-Nie płacz Ally.Przez wszystko przejdziemy razem.-próbował mnie uspokoić Dez.
-No...bo...bo...Za...Zack.-szlochałąm.
-Co on zrobił?-zezłościł się blondyn.
-On...on...on mnie chyba zdradza.
-Że co?-wykrzyknęli jednocześnie.
-Jak go spotkam to go zabije!-powiedział na maxa wkurzony Austin.
-Spokojnie Austin.Ally powiedz nam skąd to podejrzenie?-zapytała spokojna TRish.
-No bo Zack do mnie zadzwonił i powiedział,że po mnie nie przyjdzie bo musi pomóc mamie,a potem usłyszałam jak jakaś dziewczyna mówiła do niego"Kochanie choć już tu do mnie".
-A to świnia!-Wykrzyknęli.
-To juz drugi raz mnie zdradza.
-Ale Ally może ta dziewczyna mówiła to do kogoś innego,a nie do Zacka.Jak przylecimy już do Miami to go trochę po szpiegujemy i wtedy będziemy mogli stwierdzić czy cie zdradza czy nie.-uspokoił mnie Dez.
-Masz rację.Tak zrobię.
-Proszę wsiadać do samolotu za 5 minut startujemy.-poinformowała na stewardessa.Posłusznie wykonaliśmy polecenie i już po chwili wzbiliśmy się w powietrze.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________________________________________
Hejo wszystkim.Jak myślicie?CZy Zack zdradzi naszą Ally czy też nie?Jak dla mnie to rozdział jest taki beznadziejny.NAstępny pojawi się prawdopodobnie jutro.No właśnie jutro ostatni dzień szkoły.Nie wiem jak wy,ale ja będę tęsknić za podstawówką,a szczególnie za moją kochaną klasą.Za wszystkie komentarze i wejścia z góry dziękuje.
Ps.Życzę świadectwa z paskiem.
Loffciam Was Natka =3
Wstałam wyspana co mnie zdziwiło bo była dopiero 6.00 rano.Poszłam do kuchni,zjadłam śniadanie i pomaszerowałam do łazienki.Umyłam zęby,pomalowałam się,spięłam włosy w kok i ubrałam się w sukienkę którą zakupiłam wczoraj.Dzisiaj kolejny koncert.Po koncercie znowu musimy jechać w inne miejsce tym razem do Hiszpanii.Gotowa wyszłam z łazienki i ruszyłam w kierunku kuchni.Byli już tam moi przyjaciele co mnie zdziwiło bo oni zawsze o 7.10 spali.
-Cześć wszystkim.-przywitałam się dopiero wtedy zorientowali się ,że weszłam do kuchni.
-Cze...wow!-wykrzyknęli jednocześnie.
-Co?-zapytałam.
-Wyglądasz po prostu...wow.-pochwalił mnie Austin.
-Dzięki.
-To ta sukienka co wczoraj kupiłaś?-zapytała Trish.
-Tak.
-Bardzo ładna.-powiedział Dez.
-Oooo dziękuje Dez.
-Nie ma za co.-powiedział i cała trójka poszła się przygotować do koncertu.O godzinie 8.30 wszyscy byli gotowi,więc mogliśmy jechać.Weszliśmy na scenę,zaśpiewaliśmy wszystkie piosenki,porozdawaliśmy autografy i wyruszyliśmy do Hiszpanii.Reszta trasy wyglądała tak samo.Po Hiszpanii pojechaliśmy do Włoch później do Niemczech,Czech i Polski.Na koniec trasy czyli w Polsce pożegnaliśmy się z panem kierowcą i ruszyliśmy w drogę prowadzącą na lotnisko.Gdy tak czekaliśmy na samolot zadzwonił do mnie Zack.
Z:Hej kotku.Nie mogę po ciebie przyjść na lotnisko bo...emm...muszę pomóc mamie.
A:No dobrze.
Z:Ale nie będziesz zła?
A:JAK mówisz prawdę to nie będę zła.-w słuchawce usłyszałam dziewczęcy głos.Mówiła coś w stylu"Kotku no choć już do mnie". Od razu do oczu zaczęły mi napływać łzy.Rozłączyłam się bez pożegnania.Schowałam telefon do kieszeni i pobiegłam do przyjaciół.Próbowałam ukryć te parę zdradzieckich łez które spływały mi po policzku lecz moi przyjaciele szybko je zauważyli.
-Ally co się stało?-zapytała z troską w głosie Trish.Ja tylko rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Proszę Alluś powiedz co się stało?-powiedział zmartwiony Austin.
-Nie płacz Ally.Przez wszystko przejdziemy razem.-próbował mnie uspokoić Dez.
-No...bo...bo...Za...Zack.-szlochałąm.
-Co on zrobił?-zezłościł się blondyn.
-On...on...on mnie chyba zdradza.
-Że co?-wykrzyknęli jednocześnie.
-Jak go spotkam to go zabije!-powiedział na maxa wkurzony Austin.
-Spokojnie Austin.Ally powiedz nam skąd to podejrzenie?-zapytała spokojna TRish.
-No bo Zack do mnie zadzwonił i powiedział,że po mnie nie przyjdzie bo musi pomóc mamie,a potem usłyszałam jak jakaś dziewczyna mówiła do niego"Kochanie choć już tu do mnie".
-A to świnia!-Wykrzyknęli.
-To juz drugi raz mnie zdradza.
-Ale Ally może ta dziewczyna mówiła to do kogoś innego,a nie do Zacka.Jak przylecimy już do Miami to go trochę po szpiegujemy i wtedy będziemy mogli stwierdzić czy cie zdradza czy nie.-uspokoił mnie Dez.
-Masz rację.Tak zrobię.
-Proszę wsiadać do samolotu za 5 minut startujemy.-poinformowała na stewardessa.Posłusznie wykonaliśmy polecenie i już po chwili wzbiliśmy się w powietrze.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________________________________________
Hejo wszystkim.Jak myślicie?CZy Zack zdradzi naszą Ally czy też nie?Jak dla mnie to rozdział jest taki beznadziejny.NAstępny pojawi się prawdopodobnie jutro.No właśnie jutro ostatni dzień szkoły.Nie wiem jak wy,ale ja będę tęsknić za podstawówką,a szczególnie za moją kochaną klasą.Za wszystkie komentarze i wejścia z góry dziękuje.
Ps.Życzę świadectwa z paskiem.
Loffciam Was Natka =3
niedziela, 23 czerwca 2013
Rozdział 22
Ciąg dalszy
Wyszliśmy z autobusu o godzinie 11.10.Austin zaczął rozmowę.
-To gdzie idziemy?
-Nie wiem ja bym chciała do sklepu.-zaproponowała Trish.
-Do sklepu pójdziemy później gdzieś o 17.00 dobra?-Zapytał Dez.
-Ok.-odpowiedziała zadowolona Trish,że będzie mogła iść na zakupy.
-To może do wesołego miasteczka pójdziemy?-zaproponował Dez.
-Mi to pasuje.-powiedziałam.
-Mi też.-oznajmił Austin.
-Mi również.-przytaknęła czarnowłosa.
-No to się fajnie składa bo wesołe miasteczko jest za nami.-powiedział rudzielec po czym wszyscy obejrzeliśmy się za siebie i ujrzeliśmy ogromniaste wesołe miasteczko.
-Ja chce na rollercoaster!-wykrzyknęliśmy wszyscy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać jak szaleni.Jak już przestaliśmy się śmiać to poszliśmy zapłacić za wstęp i pobiegliśmy na rollercoaster.Później przejechaliśmy się na każdej karuzeli jaka byłą w wesołym miasteczku.Zostały nam tylko jakieś filiżanki.Niestety one były dwuosobowe.Chciałam usiąść z Trish,ale Dez mi się znowu wepchał i musiałam usiąść z Austinem.Po chwili zaczęliśmy się szybko kręcić i ścianki tej filiżanki zaczęły się do siebie przybliżać.Bałam się jak cholera.JA i Austin nie wiedzieliśmy co to wszystko ma znaczyć.Gdy ścianki filiżanki przybliżyły się jak najmocniej mogły to jakiś męski głos powiedział żeby wszystkie pary w filiżankach si pocałowały.
-Co?!-wykrzyknęłam.Austin wyraźnie się uśmiechnął,ale próbował to ukryć.
-My jesteśmy tylko przyjaciółmi.-powiedział niechętnie.
Wszystkie pary wokół nas się całowały.Po 5 minutach tej męczarni ścianki się rozsunęły,a my szybko wybiegliśmy z tej przeklętej filiżanki.
-Co to miało być?!-krzyknęłam wciąż zaskoczona tą sytuacją.
-No jak to co?Karuzela dla zakochanych.-wyjaśnił Dez.
-Czy my wglądamy jakbyśmy byli parą?-zapytałam.
-No tak.-powiedziała TRish.
-No już dobra chodźmy może na pizze bo jestem cholernie głodny.-oznajmił Dez.
-Ok.-odpowiedzieliśmy mu jednocześnie.Weszliśmy do pierwszej lepszej pizzerii jaką napotkaliśmy.Zajęliśmy stolik,zmówiliśmy pizze,zjedliśmy,zapłaciliśmy za posiłek i wszliśmy.
-To teraz idziemy do sklepu.-powiedziała stanowczo czarnowłosa.
-No dobrze.-powiedziałam.Poszliśmy do 10 różnych sklepów z odzieżą.Ja kupiłam sobie spodnie i buty.Gdy już każdy sobie coś zakupił to wróciliśmy do autobusu.Była godzina 20.30.Zadzwoniłam do mamy i Zacka.Później poszłąm się wykąpać i przebrać w piżamę.Umyłam jeszcze zęby i zmyłam makijaż.Gdy już miałam się kłaść to Austin do mnie podszedł.
-Ally możesz mi pomóc?
-Jasne.O co chodzi?
-No bo...bo...zakochałem się w pewnej dziewczynie.-jąkał się.
-Wiedziałam.Ostatnio dziwnie się zachowujesz.l;
-Taaaa?No,a wracając do mojego problemu.Co mam zrobić?
-Wyznaj jej co czujesz.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo ona ma chłopaka.
-Ojjjj bardzo mi przykro.Nie wiem co ci mam powiedzieć.A jest z tym chłopakiem szczęśliwa?
-No właśnie nie wiem.
-Hmmmm ja mam tylko jeden pomysł.
-Jaki?
-Walcz o nią i nie poddawaj się.A zdradzisz mi kim jest ta szczęściara?
-Nie mogę ci tego teraz tego powiedzieć.Dowiesz się w swoim czasie.
-No dobrze.
-Dziękuje.-przytulił mnie.
-Za co?
-Za to,że mi doradziłaś.-powiedział i dał mi buziaka w policzek.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Ciąg dalszy nastąpi.
__________________________________________________
Jest! Udało mi się go dodać dzisiaj! Nexta spodziewajcie się w czwartek(27.06.2013r.) ponieważ jadę na wycieczkę.A i jak myślicie o kogo Austinowi chodziło?Oczywiście za wszystkie komentarze i wejścia z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Wyszliśmy z autobusu o godzinie 11.10.Austin zaczął rozmowę.
-To gdzie idziemy?
-Nie wiem ja bym chciała do sklepu.-zaproponowała Trish.
-Do sklepu pójdziemy później gdzieś o 17.00 dobra?-Zapytał Dez.
-Ok.-odpowiedziała zadowolona Trish,że będzie mogła iść na zakupy.
-To może do wesołego miasteczka pójdziemy?-zaproponował Dez.
-Mi to pasuje.-powiedziałam.
-Mi też.-oznajmił Austin.
-Mi również.-przytaknęła czarnowłosa.
-No to się fajnie składa bo wesołe miasteczko jest za nami.-powiedział rudzielec po czym wszyscy obejrzeliśmy się za siebie i ujrzeliśmy ogromniaste wesołe miasteczko.
-Ja chce na rollercoaster!-wykrzyknęliśmy wszyscy jednocześnie i zaczęliśmy się śmiać jak szaleni.Jak już przestaliśmy się śmiać to poszliśmy zapłacić za wstęp i pobiegliśmy na rollercoaster.Później przejechaliśmy się na każdej karuzeli jaka byłą w wesołym miasteczku.Zostały nam tylko jakieś filiżanki.Niestety one były dwuosobowe.Chciałam usiąść z Trish,ale Dez mi się znowu wepchał i musiałam usiąść z Austinem.Po chwili zaczęliśmy się szybko kręcić i ścianki tej filiżanki zaczęły się do siebie przybliżać.Bałam się jak cholera.JA i Austin nie wiedzieliśmy co to wszystko ma znaczyć.Gdy ścianki filiżanki przybliżyły się jak najmocniej mogły to jakiś męski głos powiedział żeby wszystkie pary w filiżankach si pocałowały.
-Co?!-wykrzyknęłam.Austin wyraźnie się uśmiechnął,ale próbował to ukryć.
-My jesteśmy tylko przyjaciółmi.-powiedział niechętnie.
Wszystkie pary wokół nas się całowały.Po 5 minutach tej męczarni ścianki się rozsunęły,a my szybko wybiegliśmy z tej przeklętej filiżanki.
-Co to miało być?!-krzyknęłam wciąż zaskoczona tą sytuacją.
-No jak to co?Karuzela dla zakochanych.-wyjaśnił Dez.
-Czy my wglądamy jakbyśmy byli parą?-zapytałam.
-No tak.-powiedziała TRish.
-No już dobra chodźmy może na pizze bo jestem cholernie głodny.-oznajmił Dez.
-Ok.-odpowiedzieliśmy mu jednocześnie.Weszliśmy do pierwszej lepszej pizzerii jaką napotkaliśmy.Zajęliśmy stolik,zmówiliśmy pizze,zjedliśmy,zapłaciliśmy za posiłek i wszliśmy.
-To teraz idziemy do sklepu.-powiedziała stanowczo czarnowłosa.
-No dobrze.-powiedziałam.Poszliśmy do 10 różnych sklepów z odzieżą.Ja kupiłam sobie spodnie i buty.Gdy już każdy sobie coś zakupił to wróciliśmy do autobusu.Była godzina 20.30.Zadzwoniłam do mamy i Zacka.Później poszłąm się wykąpać i przebrać w piżamę.Umyłam jeszcze zęby i zmyłam makijaż.Gdy już miałam się kłaść to Austin do mnie podszedł.
-Ally możesz mi pomóc?
-Jasne.O co chodzi?
-No bo...bo...zakochałem się w pewnej dziewczynie.-jąkał się.
-Wiedziałam.Ostatnio dziwnie się zachowujesz.l;
-Taaaa?No,a wracając do mojego problemu.Co mam zrobić?
-Wyznaj jej co czujesz.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo ona ma chłopaka.
-Ojjjj bardzo mi przykro.Nie wiem co ci mam powiedzieć.A jest z tym chłopakiem szczęśliwa?
-No właśnie nie wiem.
-Hmmmm ja mam tylko jeden pomysł.
-Jaki?
-Walcz o nią i nie poddawaj się.A zdradzisz mi kim jest ta szczęściara?
-Nie mogę ci tego teraz tego powiedzieć.Dowiesz się w swoim czasie.
-No dobrze.
-Dziękuje.-przytulił mnie.
-Za co?
-Za to,że mi doradziłaś.-powiedział i dał mi buziaka w policzek.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Ciąg dalszy nastąpi.
__________________________________________________
Jest! Udało mi się go dodać dzisiaj! Nexta spodziewajcie się w czwartek(27.06.2013r.) ponieważ jadę na wycieczkę.A i jak myślicie o kogo Austinowi chodziło?Oczywiście za wszystkie komentarze i wejścia z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Rozdział 21
Ciąg dalszy
Tak jak już mówiłam poszłąm pozwiedzać Paryż.Dosłownie co parę metrów napotykałam jakąś parę całującą się lub przytulającą.Myślałam o Zacku czy aby na pewno mnie nie zdradza.Moje zaufanie do niego ma bardzo niski poziom dlatego,że tuz przed jego wyjazdem do Los Angeles ydradyi mnie całując się z inną dziewczyną,ale wybaczyłam mu to.Zresztą mniejsza o to.Weszłam do jakiegoś sklepu z odzieżą i zaczęłam przeglądać sukienki.W oczy rzuciła mi się strasznie krótka niebieska sukienka,a na plecach zamiast materiału miała koronkę.Bardzo mi się spodobała.Zmierzyłam ją.Była idealnie dopasowana do mojego ciała.Gdy przeglądałam się w lustrze i zastanawiałam się czy kupić ją czy raczej nie to podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Dobry wybur.Wyglądasz olśniewająco - skomplementował mnie nieznajomy
-Dziękuje.Jestem Ally.- powiedziałam trochę nieśmiało i podałam chłopakowi rękę.
-A ja Derek.-uśmiechnął się i uścisnął moją dłoń.
-Miło mi.Jesteś z tond?
-Nie.Jestem z Las Vegas.A ty?
-Ja też nie jestem z tond,ale jestem z Miami.
-Wiesz co?Fajnie mi się z tobą gada.Dasz mi swój numer?
-Jasne.-podałam mu karteczkę z moim numerem.
-Dzięki,a to mój numer.Do kiedy jesteś w Paryżu?
-Do jutra.
-To szkoda.Jest mi smutno bo może już się nie zobaczymy.Albo...moja babcia mieszka w Miami.Może będę
mógł się tam przeprowadzić.
-To super.-powiedziałam wesoła.
-A i zastanowiłaś się czy kupujesz tą sukienkę?
-Tak.Kupuje ją.tylko najpierw muszę znaleźć jakieś buty pasujące do niej.
-Oj te dziewczyny.Chodź pomogę ci w poszukiwaniach.
-Dzięki tylko najpierw muszę ściągnąć tą sukienkę.
-Ok poczekam.-powiedział.Po krótkiej chwili wyszłam z przebieralni i poszłąm z Derekiem szukać butów.Szukanie zajęło nam 15 minut.Wybraliśmy niebieskie szpilki.Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do parku.Rozmowę zaczął derek:
-Masz chłopaka?
-Tak.A ty masz dziewczynę?
-No tak jakby mam dziewczynę,ale ona chyba mnie zdradza.Już raz mnie zdradziła,ale jej wybaczyłem.
-przykre,ale jeśli to cię pocieszy to mam identyczna sytuację z moim chłopakiem.
-A tak w ogóle to ile masz lat?
-15 skończone.
-A ja 16 nie skończone.
-A do której klasy chodzisz?Bo ja do drugiej gimnazjum.
-Ja do trzeciej gimnazjum.
-Kurczę muszę już lecieć.Pa może się jeszcze kiedyś zobaczymy.-zaczęłam zbierać moje rzeczy.
-To pa.Może się za niecały miesiąc zobaczymy.
-Mam nadzieję.-powiedziałam odchodząc.Do autobusu doszłam o godzinie 10.50.
-Cześć.-przywitałam się wchodząc.
-Hej.-odpowiedzieli chórem.
-Mieliśmy już do ciebie dzwonić.-oznajmił Austin.
-No to już nie musicie.
-Gdzie tyle byłaś?-zapytała Trish.
-A wiesz najpierw poszłąm to jakiegoś sklepu w poszukiwaniu jakieś fajnej sukienki i znalazłam ją.A jak ją przymierzyłam to spotkałam fajnego chłopaka.Od razu się z nim zaprzyjaźniłam.Pomógł mi znaleźć fajne buty do sukienki którą zakupiłam.Potem poszliśmy do parku pogadać.Okazało się,że mieszka on w Las Vegas i planuje przeprowadzić się do Miami.Ma 16 lat nie skończone,chodzi do trzeciej gimnazjum i dał mi swój numer.Zobaczę się z nim gdzieś za miesiąc.-gdy to mówiłam Austin wyraźnie posmutniał.
-To super nie mogę się doczekać kiedy go nam przedstawisz.-powiedziała podekscytowana Trish.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________________________________________
Sorki,że nie dodałam go wczoraj,ale wróciłam do domu dopiero o 2.00(nad ranem). Co do następnego to może uda mi się dodać go jeszcze dziś,ale nie obiecuje.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuję.
Loffciam Was Natka =3
Tak jak już mówiłam poszłąm pozwiedzać Paryż.Dosłownie co parę metrów napotykałam jakąś parę całującą się lub przytulającą.Myślałam o Zacku czy aby na pewno mnie nie zdradza.Moje zaufanie do niego ma bardzo niski poziom dlatego,że tuz przed jego wyjazdem do Los Angeles ydradyi mnie całując się z inną dziewczyną,ale wybaczyłam mu to.Zresztą mniejsza o to.Weszłam do jakiegoś sklepu z odzieżą i zaczęłam przeglądać sukienki.W oczy rzuciła mi się strasznie krótka niebieska sukienka,a na plecach zamiast materiału miała koronkę.Bardzo mi się spodobała.Zmierzyłam ją.Była idealnie dopasowana do mojego ciała.Gdy przeglądałam się w lustrze i zastanawiałam się czy kupić ją czy raczej nie to podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Dobry wybur.Wyglądasz olśniewająco - skomplementował mnie nieznajomy
-Dziękuje.Jestem Ally.- powiedziałam trochę nieśmiało i podałam chłopakowi rękę.
-A ja Derek.-uśmiechnął się i uścisnął moją dłoń.
-Miło mi.Jesteś z tond?
-Nie.Jestem z Las Vegas.A ty?
-Ja też nie jestem z tond,ale jestem z Miami.
-Wiesz co?Fajnie mi się z tobą gada.Dasz mi swój numer?
-Jasne.-podałam mu karteczkę z moim numerem.
-Dzięki,a to mój numer.Do kiedy jesteś w Paryżu?
-Do jutra.
-To szkoda.Jest mi smutno bo może już się nie zobaczymy.Albo...moja babcia mieszka w Miami.Może będę
mógł się tam przeprowadzić.
-To super.-powiedziałam wesoła.
-A i zastanowiłaś się czy kupujesz tą sukienkę?
-Tak.Kupuje ją.tylko najpierw muszę znaleźć jakieś buty pasujące do niej.
-Oj te dziewczyny.Chodź pomogę ci w poszukiwaniach.
-Dzięki tylko najpierw muszę ściągnąć tą sukienkę.
-Ok poczekam.-powiedział.Po krótkiej chwili wyszłam z przebieralni i poszłąm z Derekiem szukać butów.Szukanie zajęło nam 15 minut.Wybraliśmy niebieskie szpilki.Wyszliśmy ze sklepu i udaliśmy się do parku.Rozmowę zaczął derek:
-Masz chłopaka?
-Tak.A ty masz dziewczynę?
-No tak jakby mam dziewczynę,ale ona chyba mnie zdradza.Już raz mnie zdradziła,ale jej wybaczyłem.
-przykre,ale jeśli to cię pocieszy to mam identyczna sytuację z moim chłopakiem.
-A tak w ogóle to ile masz lat?
-15 skończone.
-A ja 16 nie skończone.
-A do której klasy chodzisz?Bo ja do drugiej gimnazjum.
-Ja do trzeciej gimnazjum.
-Kurczę muszę już lecieć.Pa może się jeszcze kiedyś zobaczymy.-zaczęłam zbierać moje rzeczy.
-To pa.Może się za niecały miesiąc zobaczymy.
-Mam nadzieję.-powiedziałam odchodząc.Do autobusu doszłam o godzinie 10.50.
-Cześć.-przywitałam się wchodząc.
-Hej.-odpowiedzieli chórem.
-Mieliśmy już do ciebie dzwonić.-oznajmił Austin.
-No to już nie musicie.
-Gdzie tyle byłaś?-zapytała Trish.
-A wiesz najpierw poszłąm to jakiegoś sklepu w poszukiwaniu jakieś fajnej sukienki i znalazłam ją.A jak ją przymierzyłam to spotkałam fajnego chłopaka.Od razu się z nim zaprzyjaźniłam.Pomógł mi znaleźć fajne buty do sukienki którą zakupiłam.Potem poszliśmy do parku pogadać.Okazało się,że mieszka on w Las Vegas i planuje przeprowadzić się do Miami.Ma 16 lat nie skończone,chodzi do trzeciej gimnazjum i dał mi swój numer.Zobaczę się z nim gdzieś za miesiąc.-gdy to mówiłam Austin wyraźnie posmutniał.
-To super nie mogę się doczekać kiedy go nam przedstawisz.-powiedziała podekscytowana Trish.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________________________________________
Sorki,że nie dodałam go wczoraj,ale wróciłam do domu dopiero o 2.00(nad ranem). Co do następnego to może uda mi się dodać go jeszcze dziś,ale nie obiecuje.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuję.
Loffciam Was Natka =3
piątek, 21 czerwca 2013
Rozdział 20
Ciąg dalszy
Gdy już się wszyscy przygotowaliśmy była godzina 8.10.Kierowca poinformował nas,że wyruszmy o godzinie 8.30 czyli zostało nam 20 minut.Ja z Austinem postanowiliśmy przećwiczyć piosenki zaś Trish i Dez zaczęli oglądać telewizję.Tak jak powiedział kierowca wyruszyliśmy o 8.30.Na miejsce dotarliśmy o 8.45.Było już tam chyba z 600 ludzi.Bardzo mnie to zaskoczyło.w prawdzie rzeczy pozbyłam się swojego lęku,ale i tak to przerażało bo 5 minut przed koncertem było dwa razy więcej ludzi niż teraz.Miałam ochotę uciec,ale Austin mnie powstrzymał mówiąc:
-Ally nie możesz się teraz poddać.No i co,że tam jest ponad 2000 ludzi? Ja wiem,że dasz rade.Jeśli się będziesz bać to patrz na mnie.
-Oooooo Austin to było naprawdę bardzo słodkie.-przytuliłam blondyna.W pewnym monecie usłyszałam,że ktoś nas zapowiada:
-A teraz wystąpią dla państwa Austin Moon i Ally Dawson!-wszyscy zaczęli bić brawo.Przełknęłam ślinę i pomyślałam:'Dasz rade Ally'-wzeszłam na scenę.Czas minął fantastycznie.Bawiłam się tak dobrze,że straciłam poczucie czasu.Zanim się obejrzałam była godzina 12.00.Publiczność pożegnała nas gorącymi brawami.Po koncercie zostałam jeszcze z Austinem za kulisami żeby porozdawać autografy szalejącemu tłumowi.Pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę lubiana.To miłe uczucie.Chciałabym żeby każdy miał taką szansę jak ja na zrealizowanie swoich marzeń.Gdy już zrobiliśmy sobie ze wszystkimi zdjęcia i rozdaliśmy wszystkim autografy to była 12.55,więc musieliśmy już wyjeżdżać do Francji.Weszliśmy do autobusu i robiliśmy różne głupoty.Na miejcie gdzie zaparkował nasz autobus dojechaliśmy o 22.30.Poszłąm do kuchni, zjadłam kolację i zmęczona poszłam do łazienki.Umyłam zęby ,wykąpałam się zmyłam makijaż,rozczesałam włosy i przebrałam się w piżamę.W między czasie wzięłam laptopa i zalogowałam się na Facebooku.Dostępny był Zack, więc zaczęłam do niego pisać,ale on był szybszy i napisał pierwszy.
Z:Hej kotuś czemu nie dzwoniłaś?
A:Hej misiaczku.Nie dzwoniłam bo jestem cholernie zmęczona.Wstałam o 6.30 o 8.30 wyjechaliśmy o 9.00 zaczął się ten koncert z którego jestem bardzo zadowolona,a za razem wykończona.O 12.00 koncert się niestety sączył,więc z Austinem rozdawaliśmy autografy i robiliśmy sobie zdjęcia z Londyńczykami.O 13.00 wyjechaliśmy do Francji,a dotarliśmy dopiero o 22.30,więc poszłąm coś zjeść bo od rana nic nie jadłam potem poszłam
się wykąpać i przebrać w piżamę.No i teraz jestem tu.
Z:Wochocho współczuje ci kicia.Cholernie musisz być zmęczona.
A:No i to jak.Lepiej opowiadaj co tam u ciebie?
Z:A u mnie nudy bez ciebie.
A:Aha papatki muszę kończyć bo już 23.50.
Z:No dobrze pa kicia.
A:Pa.-wylogowałam się, zamknęłam laptopa i poszłąm spać.Nie mogłam zasnąć bo po głowie ciągle krążyła mi jedna myśl:'Czy Zack mnie czasem nie zdradza?Zawsze unika tematu co tam u ciebie.Nie no co ty Ally on cie kocha nie mógłby ci tego zrobić'-myślałam.Nie wiem kiedy zasnęłam.W nocy śnił mi się potworny koszmar.Dane w nim było,ze Zack mnie zdradza.Ja wiem,że to kobieciarz i flirtuje na prawo i lewo,ale nie mógłby mnie zdradzić.Rano obudziłam się całą mokra.Szybko pobiegłam się wykąpać żeby moi przyjaciele nie widzieli mnie w takim stanie. Odświeżona poszłam zjeść śniadanie.Okazało się,że jest 7.10 czyli moi przyjaciele jeszcze nie wstali.Zjadłam,poszłam umyć zęby,pomalować się,wyprostować włosy i ubrać się w to: Była godzina 8.30,a moi przyjaciele jeszcze spali,więc postanowiłam iść sama pozwiedzać Paryż.Och Paryż to miasto miłości,a ja jestem w nim sama.Przed wyjściem zostawiłam na stole karteczkę.
Hej moje kochane śpiochy!
Pewnie domyślacie się,że mnie nie ma w autobusie?
Wyjaśnię wam dlaczego.
Postanowiłam iść sama pozwiedzać Paryż,ponieważ wy śpiochy o 8.30 jeszcze spaliście,a ja nie mam
zamiaru spędzić całego dnia w autobusie.Tak o 11.00
może wrócę,więc możecie na mnie poczekać lub zadzwonić do mnie i spytać się gdzie jestem.
Wybór należy do was.
Buziaczki Wasza Ally ;-)
Ciąg dalszy nastąpi.
_________________________________________________
Jeśli myślicie,że teraz na maksa nienawidzicie Zacka to się mylicie.Już za niedługo znienawidzicie go najbardziej na świecie.PO(dpowiem wam tylko tyle,że to się może stać gdzieś tak za cztery rozdziały.A wracając do rozdziału to sadzę,że ten rozdział ani mnie ziębi ani grzeje.Co do nastopnego to postaram się dodać jutro(22.06.2013r.).
Bardzo dziękuje za tyle wejść i każdy komentarz jest na tym blogu mile widziany.Bo to właśnie one mnie motywują do pisania nowych rozdziałów.Tak,więc za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Gdy już się wszyscy przygotowaliśmy była godzina 8.10.Kierowca poinformował nas,że wyruszmy o godzinie 8.30 czyli zostało nam 20 minut.Ja z Austinem postanowiliśmy przećwiczyć piosenki zaś Trish i Dez zaczęli oglądać telewizję.Tak jak powiedział kierowca wyruszyliśmy o 8.30.Na miejsce dotarliśmy o 8.45.Było już tam chyba z 600 ludzi.Bardzo mnie to zaskoczyło.w prawdzie rzeczy pozbyłam się swojego lęku,ale i tak to przerażało bo 5 minut przed koncertem było dwa razy więcej ludzi niż teraz.Miałam ochotę uciec,ale Austin mnie powstrzymał mówiąc:
-Ally nie możesz się teraz poddać.No i co,że tam jest ponad 2000 ludzi? Ja wiem,że dasz rade.Jeśli się będziesz bać to patrz na mnie.
-Oooooo Austin to było naprawdę bardzo słodkie.-przytuliłam blondyna.W pewnym monecie usłyszałam,że ktoś nas zapowiada:
-A teraz wystąpią dla państwa Austin Moon i Ally Dawson!-wszyscy zaczęli bić brawo.Przełknęłam ślinę i pomyślałam:'Dasz rade Ally'-wzeszłam na scenę.Czas minął fantastycznie.Bawiłam się tak dobrze,że straciłam poczucie czasu.Zanim się obejrzałam była godzina 12.00.Publiczność pożegnała nas gorącymi brawami.Po koncercie zostałam jeszcze z Austinem za kulisami żeby porozdawać autografy szalejącemu tłumowi.Pierwszy raz w życiu poczułam się naprawdę lubiana.To miłe uczucie.Chciałabym żeby każdy miał taką szansę jak ja na zrealizowanie swoich marzeń.Gdy już zrobiliśmy sobie ze wszystkimi zdjęcia i rozdaliśmy wszystkim autografy to była 12.55,więc musieliśmy już wyjeżdżać do Francji.Weszliśmy do autobusu i robiliśmy różne głupoty.Na miejcie gdzie zaparkował nasz autobus dojechaliśmy o 22.30.Poszłąm do kuchni, zjadłam kolację i zmęczona poszłam do łazienki.Umyłam zęby ,wykąpałam się zmyłam makijaż,rozczesałam włosy i przebrałam się w piżamę.W między czasie wzięłam laptopa i zalogowałam się na Facebooku.Dostępny był Zack, więc zaczęłam do niego pisać,ale on był szybszy i napisał pierwszy.
Z:Hej kotuś czemu nie dzwoniłaś?
A:Hej misiaczku.Nie dzwoniłam bo jestem cholernie zmęczona.Wstałam o 6.30 o 8.30 wyjechaliśmy o 9.00 zaczął się ten koncert z którego jestem bardzo zadowolona,a za razem wykończona.O 12.00 koncert się niestety sączył,więc z Austinem rozdawaliśmy autografy i robiliśmy sobie zdjęcia z Londyńczykami.O 13.00 wyjechaliśmy do Francji,a dotarliśmy dopiero o 22.30,więc poszłąm coś zjeść bo od rana nic nie jadłam potem poszłam
się wykąpać i przebrać w piżamę.No i teraz jestem tu.
Z:Wochocho współczuje ci kicia.Cholernie musisz być zmęczona.
A:No i to jak.Lepiej opowiadaj co tam u ciebie?
Z:A u mnie nudy bez ciebie.
A:Aha papatki muszę kończyć bo już 23.50.
Z:No dobrze pa kicia.
A:Pa.-wylogowałam się, zamknęłam laptopa i poszłąm spać.Nie mogłam zasnąć bo po głowie ciągle krążyła mi jedna myśl:'Czy Zack mnie czasem nie zdradza?Zawsze unika tematu co tam u ciebie.Nie no co ty Ally on cie kocha nie mógłby ci tego zrobić'-myślałam.Nie wiem kiedy zasnęłam.W nocy śnił mi się potworny koszmar.Dane w nim było,ze Zack mnie zdradza.Ja wiem,że to kobieciarz i flirtuje na prawo i lewo,ale nie mógłby mnie zdradzić.Rano obudziłam się całą mokra.Szybko pobiegłam się wykąpać żeby moi przyjaciele nie widzieli mnie w takim stanie. Odświeżona poszłam zjeść śniadanie.Okazało się,że jest 7.10 czyli moi przyjaciele jeszcze nie wstali.Zjadłam,poszłam umyć zęby,pomalować się,wyprostować włosy i ubrać się w to: Była godzina 8.30,a moi przyjaciele jeszcze spali,więc postanowiłam iść sama pozwiedzać Paryż.Och Paryż to miasto miłości,a ja jestem w nim sama.Przed wyjściem zostawiłam na stole karteczkę.
Hej moje kochane śpiochy!
Pewnie domyślacie się,że mnie nie ma w autobusie?
Wyjaśnię wam dlaczego.
Postanowiłam iść sama pozwiedzać Paryż,ponieważ wy śpiochy o 8.30 jeszcze spaliście,a ja nie mam
zamiaru spędzić całego dnia w autobusie.Tak o 11.00
może wrócę,więc możecie na mnie poczekać lub zadzwonić do mnie i spytać się gdzie jestem.
Wybór należy do was.
Buziaczki Wasza Ally ;-)
Ciąg dalszy nastąpi.
_________________________________________________
Jeśli myślicie,że teraz na maksa nienawidzicie Zacka to się mylicie.Już za niedługo znienawidzicie go najbardziej na świecie.PO(dpowiem wam tylko tyle,że to się może stać gdzieś tak za cztery rozdziały.A wracając do rozdziału to sadzę,że ten rozdział ani mnie ziębi ani grzeje.Co do nastopnego to postaram się dodać jutro(22.06.2013r.).
Bardzo dziękuje za tyle wejść i każdy komentarz jest na tym blogu mile widziany.Bo to właśnie one mnie motywują do pisania nowych rozdziałów.Tak,więc za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
czwartek, 20 czerwca 2013
Rozdział 19
Ciąg dalszy
Rozłożyliśmy na trawie nasze koce po czym usiedliśmy na nich.Rozmawialiśmy o jakiś pierdołach.W ogóle się nie skupiałam na tej rozmowie.W pewnym momencie Dez wstał i powiedział:
-Może wracajmy już powoli do autobusu bo chyba zbiera się na deszcz.-oznajmił.Wszyscy zgodziliśmy się z przypuszczeniem Deza i zaczęliśmy powoli zbierać swoje rzeczy.Gdy już wszyscy wstaliśmy to rudzielec potknął się o jakiś kamyk i przewrócił się na Trish ona na mnie,a ja na Austina.Blondyn nie zdążył się czegoś złapać przez co wpadł do jeziorka.Cała nasza trójka zaczęła się śmiać niepohamowanym śmiechem,ale uśmiech szybko zszedł nam z twarzy.Austin zaczął się topić i krzyczeć,że nie umie pływać,więc szybko do niego podbiegłam i podałam mu rękę.Ten jednak uśmiechnął się złowrogo i podstępnie z łapał moją rękę po czym wrzucił mnie do wody.Znowu zaczęliśmy się śmiać niepohamowanym śmiechem.Gdy się już w końcu opanowaliśmy to powiedziałam:
-Tu głupolu.Wiesz jak mnie wystraszyłeś?
-Sorki.Wybaczysz mi?-zrobił minę małego pieska.
-I jak tu się na ciebie gniewać co?-odpowiedziałam.Jak już wreszcie wyszliśmy z tego przeklętego jeziorka to zaczęło kropić.
-Widocznie nie tylko my będziemy mokszy.-powiedział Austin.
-Ha ha bardzo śmieszne.Chodźmy szybciej bo naprawdę zmokniemy,a wy będziecie chorzy i nici z trasy koncertowej.-powiedziała poważnym głosem Trish.
-Trish ma racje.-przyznałam jej racje.Po 10 minutach wróciliśmy do autobusu.Ja i Austin przebraliśmy się w suche ubrania.
-Jutro mamy koncert,więc może napiszemy jakieś nowe duety?-zaproponował blondyn.
-Ok.-zgodziłam się.Po 2 godzinach pisania udało nam się stworzyć trzy świetne piosenki.
-wow nawet nie myślałem,że w dwie godziny uda nam się napisać aż trzy zaczepiste piosenki.-powiedział szczęśliwy Austin.
-No ja też się tego nie spodziewałam.O kurka wodna już 20.10,a ja muszę zadzwonić pierw do mamy i siostry,a potem do Zacka.-powiedziałam po czym wzięłam telefon i zaczęłam powoli do każdego dzwonić dzwonić.Tak jak wspomniałam najpierw zadzwoniłam do mamy i siostry,a później do Zacka.
Moja rozmowa z Zackem:
Z:Hej kotku.
A:Hej misiu.Co tam?
Z:Nic.Nudy bez ciebie.A tam?
A: Oprócz tego,że wpadłam do jakiegoś jeziorka i byłam cała mokra to nic.
Z:Co wpadłaś do jeziorka?Hahahaha.
A: Bardzo śmieszne.Ciekawe jak ty byś się czuł gdybyś wpadł do jeziora ,a ja bym się z ciebie chichrała jak głupia.
Z:Przepraszam kicia.No już nie fochaj10 się tak.Pliiss.
A:Och no nie mogę się na ciebie dłużej gniewać.Ty mój misiaczki.
Z:Kocham cię.
A:Ja ciebie bardziej.
Z:A właśnie,że ja bardziej.
A:Oj no dobra.Pa pa.JA już muszę kończyć bo jest w pół do 22.00,a ja muszę się jeszcze wykąpać i iść spać.Jutro koncert zaczyna się od 9.00 do 12.00 i o 13.00 jedziemy do Paryża czyli do Francji.
Z:No dobrze pa pa.
A:Pa.-odłożyłam telefon i poszłam się wykąpać.Gdy się umyłam położyłam się spać.Pewnie jak każdy się domyśla śniłam o moim kochanym Zacku.Jak wstałam była godzina 6.30,więc zostały dwie i pół godziny do koncertu.Poszłam do kuchni zjeść śniadanie.Po wykonaniu tej czynności poszłam do łazienki umyć zęby,pomalować się i zrobić sobie jakąś fryzurę.Gdy już wykonałam te wszystkie czynności to ubrałam się w to: Jak byłam już gotowa to była godzina 7.20.Czyli do koncertu została tylko godzina i 40 minut.Weszłam do kuchni żeby napić się soku i zastałam tam Austina,Deza i Trish.
-Cześć wszystkim.
-Cześć Ally.-odpowiedzieli chórem.
-Ty już jesteś gotowa?-zapytała zdziwiona Trish.
-No ba.Przecież jest już 7.25.-powiedziałam.
-Co?!-wykrzyknęli jednocześnie i pognali się ubrać.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________________________________________
Jak dla mnie rozdział jest taki nijaki.Następny rozdział postaram się dodać jutro(21.06.2013r.). Za wsdzystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Rozłożyliśmy na trawie nasze koce po czym usiedliśmy na nich.Rozmawialiśmy o jakiś pierdołach.W ogóle się nie skupiałam na tej rozmowie.W pewnym momencie Dez wstał i powiedział:
-Może wracajmy już powoli do autobusu bo chyba zbiera się na deszcz.-oznajmił.Wszyscy zgodziliśmy się z przypuszczeniem Deza i zaczęliśmy powoli zbierać swoje rzeczy.Gdy już wszyscy wstaliśmy to rudzielec potknął się o jakiś kamyk i przewrócił się na Trish ona na mnie,a ja na Austina.Blondyn nie zdążył się czegoś złapać przez co wpadł do jeziorka.Cała nasza trójka zaczęła się śmiać niepohamowanym śmiechem,ale uśmiech szybko zszedł nam z twarzy.Austin zaczął się topić i krzyczeć,że nie umie pływać,więc szybko do niego podbiegłam i podałam mu rękę.Ten jednak uśmiechnął się złowrogo i podstępnie z łapał moją rękę po czym wrzucił mnie do wody.Znowu zaczęliśmy się śmiać niepohamowanym śmiechem.Gdy się już w końcu opanowaliśmy to powiedziałam:
-Tu głupolu.Wiesz jak mnie wystraszyłeś?
-Sorki.Wybaczysz mi?-zrobił minę małego pieska.
-I jak tu się na ciebie gniewać co?-odpowiedziałam.Jak już wreszcie wyszliśmy z tego przeklętego jeziorka to zaczęło kropić.
-Widocznie nie tylko my będziemy mokszy.-powiedział Austin.
-Ha ha bardzo śmieszne.Chodźmy szybciej bo naprawdę zmokniemy,a wy będziecie chorzy i nici z trasy koncertowej.-powiedziała poważnym głosem Trish.
-Trish ma racje.-przyznałam jej racje.Po 10 minutach wróciliśmy do autobusu.Ja i Austin przebraliśmy się w suche ubrania.
-Jutro mamy koncert,więc może napiszemy jakieś nowe duety?-zaproponował blondyn.
-Ok.-zgodziłam się.Po 2 godzinach pisania udało nam się stworzyć trzy świetne piosenki.
-wow nawet nie myślałem,że w dwie godziny uda nam się napisać aż trzy zaczepiste piosenki.-powiedział szczęśliwy Austin.
-No ja też się tego nie spodziewałam.O kurka wodna już 20.10,a ja muszę zadzwonić pierw do mamy i siostry,a potem do Zacka.-powiedziałam po czym wzięłam telefon i zaczęłam powoli do każdego dzwonić dzwonić.Tak jak wspomniałam najpierw zadzwoniłam do mamy i siostry,a później do Zacka.
Moja rozmowa z Zackem:
Z:Hej kotku.
A:Hej misiu.Co tam?
Z:Nic.Nudy bez ciebie.A tam?
A: Oprócz tego,że wpadłam do jakiegoś jeziorka i byłam cała mokra to nic.
Z:Co wpadłaś do jeziorka?Hahahaha.
A: Bardzo śmieszne.Ciekawe jak ty byś się czuł gdybyś wpadł do jeziora ,a ja bym się z ciebie chichrała jak głupia.
Z:Przepraszam kicia.No już nie fochaj10 się tak.Pliiss.
A:Och no nie mogę się na ciebie dłużej gniewać.Ty mój misiaczki.
Z:Kocham cię.
A:Ja ciebie bardziej.
Z:A właśnie,że ja bardziej.
A:Oj no dobra.Pa pa.JA już muszę kończyć bo jest w pół do 22.00,a ja muszę się jeszcze wykąpać i iść spać.Jutro koncert zaczyna się od 9.00 do 12.00 i o 13.00 jedziemy do Paryża czyli do Francji.
Z:No dobrze pa pa.
A:Pa.-odłożyłam telefon i poszłam się wykąpać.Gdy się umyłam położyłam się spać.Pewnie jak każdy się domyśla śniłam o moim kochanym Zacku.Jak wstałam była godzina 6.30,więc zostały dwie i pół godziny do koncertu.Poszłam do kuchni zjeść śniadanie.Po wykonaniu tej czynności poszłam do łazienki umyć zęby,pomalować się i zrobić sobie jakąś fryzurę.Gdy już wykonałam te wszystkie czynności to ubrałam się w to: Jak byłam już gotowa to była godzina 7.20.Czyli do koncertu została tylko godzina i 40 minut.Weszłam do kuchni żeby napić się soku i zastałam tam Austina,Deza i Trish.
-Cześć wszystkim.
-Cześć Ally.-odpowiedzieli chórem.
-Ty już jesteś gotowa?-zapytała zdziwiona Trish.
-No ba.Przecież jest już 7.25.-powiedziałam.
-Co?!-wykrzyknęli jednocześnie i pognali się ubrać.
Ciąg dalszy nastąpi.
________________________________________________
Jak dla mnie rozdział jest taki nijaki.Następny rozdział postaram się dodać jutro(21.06.2013r.). Za wsdzystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
środa, 19 czerwca 2013
Rozdział 18
Ciąg dalszy
Była już 19.50 i musiałam się pożegnać z Zackiem bo o 20.00 mam być w domu.Nie będę mojego misiaczka widzieć aż dwa długie tygodnie.Niestety wszystko co dobre się kiedyś kończy.Do domu dotarłam o 20.08.Mama już na mnie w kuchni.
-Osiem minut spóźnienia spowiadaj mi się tu i teraz gdzie byłaś?
-No bo byłam z Zackiem w parku no i ten czas tak szybko zleciał.Jak zerknęłam na zegarek to była 19.50,więc pożegnałam się z Zackiem i poszłam do domu.Czyli te osiem minut spóźnienia możesz mi odpuścić.
-Oj no już dobrze córcia.Masz tu kolacje.Zjedz ją całą.Nie możesz iść głodna spać.
Zjadłam kolacje i poszłam do swojego pokoju.Przebrałam się w piżamę,położyłam się do łózka i jak zwykle nie mogłam zasnąć.Tym razem myślałam o Zacku.'Czy przez te dwa tygodnie on się on się we mnie nie odkocha? Czy on mnie nie zdradzi? '-takie myśli cały czas chodziły mi po głowie.Gdy już wreszcie zasnęłam to przyśnił mi się okropny koszmar.Dane w nim było,że Zack mnie zdradza.Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.Była godzina 5.10,w2ię stwierdziłam,ze nie pójdę już spać.Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie.Gdy je przyrządziłam i zjadłam to była 5.55.Poszłam na górę,umyłam zęby,pomalowałam się,wyprostowałam włosy i ubrałam się w to: Po ubraniu się była godzina 6.50 czyli moja mama już wstała.
-Hej.-przywitałam się.
-O cześć córeczko.Jadłaś śniadanie?
-Tak.
-Zaraz pójdę obudzić Emme żeby się z tobą pożegnała.
Po krótkiej chwili zeszły obie do kuchni.
-To pa siostrzyczko nie będziemy się widzieć aż dwa tygodnie.-mówiąc to Emmie spłynęła łezka ktorą szybko otarłąm.
-Te trzy tygodnie miną jak z bicza trzasnął-pocieszałam ją.
-A i kochanie najpierw macie koncert w Londynie później w Francji,Hiszpanii,Włoszech,Niemczech,Czechach i Polsce.-poinformowała mnie mama.
-Wow skąd ty to wszystko wiesz?-zapytałąm.
-Bo Jimmy do mnie dzwonił i pamiętaj córcia,że wszystkie wasze koncerty będziemy oglądać.
-Dzięki.O kurcze już 7.15 muszę już iść.-wzięłam walizki.
-To pa.-dodałam smutna.
-Pa.-odpowiedziały płacząc.
-Oj nie płaczcie już bo zaraz ja będę płakać.-mocno je przytuliłam.Jak się oderwałyśmy od siebie to szybko wyszłam z domu i pognałam w stronę lotniska.Gdy tam dotarłam była 7.50 momentalnie podbiegli do mnie moi przyjaciele.
-Na szczęście jesteś.Już myślałem,że się rozmyśliłaś.-powiedział Austin.
-No co wy?JA niby miałabym sobie odpuścić trasę koncertową i to jeszcze po Europie? Przecież wiecie,że zawsze chciałam zwiedzić Europę.
-Heh to fakt.-powiedziała Trish.
-Pasażerowie którzy lecą do Londynu proszę wsiadać do samolotu bo za 5 minut odlatujemy.-poinformowała nas stewardesa.Tak jak rozkazała tak zrobiliśmy.Akurat było wolne cztery miejsca obok siebie.Usiedliśmy tak:Trish przy oknie.Dez chciał siedzieć obok Trish,więc wepchnął mi się na drugie siedzenie od okna przez co ja musiałam usiąść na trzecie siedzenie,a Austin przy wyjściu.Lot minął spokojnie.Nawet nie wypatrzyliśmy kiedy wylądowaliśmy i musieliśmy wychodzić.Na lotnisku czekał już na nas autobus którym będziemy jeździć po Europie.Gdy weszliśmy do środka zostaliśmy mile zaskoczeni.Była tam kuchnia,łazienka,telewizor plazmowy,X-box 360 i dwa dwupiętrowe łóżka.
-Ja na górze!-wykrzyknęli jednocześnie szybko Trish i Dez,a ja z Austinem zaczęliśmy się śmiać niepohamowanym śmiechem.
-Z czego się tak ryjecie?-zapytała Patricia.
-Bo wy powiedzieliście to równie szybko i tym samym tempem wdrapaliście się na górę.-śmialiśmy się dalej.Śmialiśmy się tak dobre 5 minut, ale ja w końcu postanowiłam przestać i iść sobie pochodzić po mieście.Reszta moich przyjaciół postanowiła iść ze mną.Najpierw za namową Trish poszliśmy do sklepu z odzieżą.Kupiłam sobie dwie pary spodni i trzy bluzki.Gdy już każdy sobie coś kupił to poszliśmy nad jakieśjeziorko.
Ciąg dalszy nastąpi.
___________________________________________________
Informuję,że w dniach 24,25,26.06 nie będzie nowych rozdziałów ponieważ wyjeżdżam z moją już za niedługo byłą klasą na ostatnią wycieczkę w podstawówce.Szczerze mówiąc nie chce mi się opuszczać tej szkoły bo jestem jej przewodniczącą.To w niej nauczyłam się wszystkiego.To dzięki niej wygrałam tyle konkursów wokalnych,tanecznych i sportowych,a najbardziej nie chcę jej opuszczać z powodu mojej kochanej klasy.Znamy się już prawie siedem lat(bo od przedszkola),a teraz muszę się z tymi ludźmi rozstać.(Kurcze,ale się rozpisałam)Co do rozdziału to według mnie jest taki nijaki,a co do następnego to postaram się dodać jutro,ale nie obiecuję.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Była już 19.50 i musiałam się pożegnać z Zackiem bo o 20.00 mam być w domu.Nie będę mojego misiaczka widzieć aż dwa długie tygodnie.Niestety wszystko co dobre się kiedyś kończy.Do domu dotarłam o 20.08.Mama już na mnie w kuchni.
-Osiem minut spóźnienia spowiadaj mi się tu i teraz gdzie byłaś?
-No bo byłam z Zackiem w parku no i ten czas tak szybko zleciał.Jak zerknęłam na zegarek to była 19.50,więc pożegnałam się z Zackiem i poszłam do domu.Czyli te osiem minut spóźnienia możesz mi odpuścić.
-Oj no już dobrze córcia.Masz tu kolacje.Zjedz ją całą.Nie możesz iść głodna spać.
Zjadłam kolacje i poszłam do swojego pokoju.Przebrałam się w piżamę,położyłam się do łózka i jak zwykle nie mogłam zasnąć.Tym razem myślałam o Zacku.'Czy przez te dwa tygodnie on się on się we mnie nie odkocha? Czy on mnie nie zdradzi? '-takie myśli cały czas chodziły mi po głowie.Gdy już wreszcie zasnęłam to przyśnił mi się okropny koszmar.Dane w nim było,że Zack mnie zdradza.Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.Była godzina 5.10,w2ię stwierdziłam,ze nie pójdę już spać.Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie.Gdy je przyrządziłam i zjadłam to była 5.55.Poszłam na górę,umyłam zęby,pomalowałam się,wyprostowałam włosy i ubrałam się w to: Po ubraniu się była godzina 6.50 czyli moja mama już wstała.
-Hej.-przywitałam się.
-O cześć córeczko.Jadłaś śniadanie?
-Tak.
-Zaraz pójdę obudzić Emme żeby się z tobą pożegnała.
Po krótkiej chwili zeszły obie do kuchni.
-To pa siostrzyczko nie będziemy się widzieć aż dwa tygodnie.-mówiąc to Emmie spłynęła łezka ktorą szybko otarłąm.
-Te trzy tygodnie miną jak z bicza trzasnął-pocieszałam ją.
-A i kochanie najpierw macie koncert w Londynie później w Francji,Hiszpanii,Włoszech,Niemczech,Czechach i Polsce.-poinformowała mnie mama.
-Wow skąd ty to wszystko wiesz?-zapytałąm.
-Bo Jimmy do mnie dzwonił i pamiętaj córcia,że wszystkie wasze koncerty będziemy oglądać.
-Dzięki.O kurcze już 7.15 muszę już iść.-wzięłam walizki.
-To pa.-dodałam smutna.
-Pa.-odpowiedziały płacząc.
-Oj nie płaczcie już bo zaraz ja będę płakać.-mocno je przytuliłam.Jak się oderwałyśmy od siebie to szybko wyszłam z domu i pognałam w stronę lotniska.Gdy tam dotarłam była 7.50 momentalnie podbiegli do mnie moi przyjaciele.
-Na szczęście jesteś.Już myślałem,że się rozmyśliłaś.-powiedział Austin.
-No co wy?JA niby miałabym sobie odpuścić trasę koncertową i to jeszcze po Europie? Przecież wiecie,że zawsze chciałam zwiedzić Europę.
-Heh to fakt.-powiedziała Trish.
-Pasażerowie którzy lecą do Londynu proszę wsiadać do samolotu bo za 5 minut odlatujemy.-poinformowała nas stewardesa.Tak jak rozkazała tak zrobiliśmy.Akurat było wolne cztery miejsca obok siebie.Usiedliśmy tak:Trish przy oknie.Dez chciał siedzieć obok Trish,więc wepchnął mi się na drugie siedzenie od okna przez co ja musiałam usiąść na trzecie siedzenie,a Austin przy wyjściu.Lot minął spokojnie.Nawet nie wypatrzyliśmy kiedy wylądowaliśmy i musieliśmy wychodzić.Na lotnisku czekał już na nas autobus którym będziemy jeździć po Europie.Gdy weszliśmy do środka zostaliśmy mile zaskoczeni.Była tam kuchnia,łazienka,telewizor plazmowy,X-box 360 i dwa dwupiętrowe łóżka.
-Ja na górze!-wykrzyknęli jednocześnie szybko Trish i Dez,a ja z Austinem zaczęliśmy się śmiać niepohamowanym śmiechem.
-Z czego się tak ryjecie?-zapytała Patricia.
-Bo wy powiedzieliście to równie szybko i tym samym tempem wdrapaliście się na górę.-śmialiśmy się dalej.Śmialiśmy się tak dobre 5 minut, ale ja w końcu postanowiłam przestać i iść sobie pochodzić po mieście.Reszta moich przyjaciół postanowiła iść ze mną.Najpierw za namową Trish poszliśmy do sklepu z odzieżą.Kupiłam sobie dwie pary spodni i trzy bluzki.Gdy już każdy sobie coś kupił to poszliśmy nad jakieśjeziorko.
Ciąg dalszy nastąpi.
___________________________________________________
Informuję,że w dniach 24,25,26.06 nie będzie nowych rozdziałów ponieważ wyjeżdżam z moją już za niedługo byłą klasą na ostatnią wycieczkę w podstawówce.Szczerze mówiąc nie chce mi się opuszczać tej szkoły bo jestem jej przewodniczącą.To w niej nauczyłam się wszystkiego.To dzięki niej wygrałam tyle konkursów wokalnych,tanecznych i sportowych,a najbardziej nie chcę jej opuszczać z powodu mojej kochanej klasy.Znamy się już prawie siedem lat(bo od przedszkola),a teraz muszę się z tymi ludźmi rozstać.(Kurcze,ale się rozpisałam)Co do rozdziału to według mnie jest taki nijaki,a co do następnego to postaram się dodać jutro,ale nie obiecuję.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
wtorek, 18 czerwca 2013
Rozdział 17
Dalszy ciąg
Kliknęłam w wiadomość od Austina.
Au(Austin):Ally możesz mi podać numer od swojej mamy?
Al(Ally):A po co ci numer mojej mamy?
Au:No bo podobno moi rodzice kiedyś mieszkali tu w Miami
i ich sąsiadką i przyjaciółką była twoja mama.
Al:Taa? To fajnie.To jest ten numer 589763821(od autorki:numer wymyślony.)
Au:Dzięki już go podaje moim rodzicom.
Po tej dziwnej rozmowie z moim przyjacielem poszłam spać,ale jednak nie mogłam zasnąć.Myślałam o Austinie,że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje.Nie wiem dlaczego,ale zawsze jak się z nim przytulam to mam motylki w brzuchu.Czy to może coś znaczyć?-Zadawałam sobie ciągle takie pytania.Nie no co ja gadam to nic nie znaczy przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi nic więcej,a ja kocham Zacka.Zresztą i tak pewnie chodzi z tą blondynką co przyszła do niego po koncercie.Czyż bym była zazdrosna? Niee na pewno nie.Rozmyślałam tak chyba całą wieczność aż w końcu zasnęłam.Obudziłam się rano o 8.10.Dzisiaj jest niedziela,więc na szczecie nie muszę iść do szkoły.Zeszłam na śniadanie.Po śniadaniu Po śniadaniu umyłam zęby,pomalowałam się i pokręciłam lekko włosy.Ubrałam się w to: Gotowa zeszłam na dół i poinformowałam mamę,że idę do kościoła.Po kościele poszłam jeszcze do sklepu kupić sobie jakieś fajne buty.Wybrałam te: Gdy już je zakupiłam to wróciłam do domu.Akurat mama nakładała obiad.
-Hej córciu co tak długo cie nie było?
-A bo poszłam sobie po kościele kupić nowe buty.-pokazałam jej.
-Jakie ładne.Umyj ręce siadaj do obiadu.
-Dzieńdoberek wszystkim.-przywitała się zaspana siostra.
-A o której to się wstaje?Ja już zdążyłam z kościoła przyjść i nowe buty sobie kupić,a ty dopiero teraz wstałaś.
-Hahahaha bardzo śmieszne.Wstałam późno bo gadałam z Broudim do 2 w nocy.
-Ale to i tak nie powinnaś wstać o 12.30-popatrzyłam na zegarek.
-Co jest 12.30?
-No.A co?
-Bo jestem umówiona z Broudim na 14.30 do kina,a później do jakieś restauracji.-spanikowała.
-Spokojnie dziewczyno masz jeszcze dużo czasu.
-Dużo czasu?Czy ty się w ogóle słyszysz? Zanim zjem obiat będzie 13.00,zanim się ogarnę będzie 13.30,zanim wybiorę w co się ubrać będzie 14.00,zanim całkowicie będę gotowa to będzie 14.30,a za nim dojdę na umówione miejsce to będzie 15.00.I co nadal uważasz,że zdążę?
-Tak.
-No niby jak? Oświeć mnie.
-Wystarczy,ze zjesz obiad w 20 minut,a ubrań poszukasz w 5 minut.Czyli zjesz obiad o 12.50 jak się ogarniesz będzie 13.20 jak wybierzesz ubrania będzie godzina 13.25,A jak już będziesz całą gotowa to będzie 13.55 czyli będziesz mieć jeszcze 5 minut luzu.-wytłumaczyłam.Tak jak powiedziałam tak też było,a moja siostra zdążyła na randkę.Była już 14.10,więc postanowiłam spakować walizki bo jutro nie będzie czasu kiedy tego zrobić bo wylatujemy z Miami o 8 rano.Jak skończyłam się pakować to była 16.05,więc zadzwoniłam do Zacka żeby się z nim pożegnać.Umówiłam się z nim na 17.00 przy fontannie w parku.Poprawiłam makijaż i fryzurę.Oznajmiłam mamie iż wychodzę i wrócę najpóźniej o 20.00.Gdy dotarłam do parku była godzina 16.50.Zacka jeszcze nie było przy fontannie,więc postanowiłam ,że trochę pospaceruję.Gdy tak sobie spacerowałam niespodziewanie ktoś przytulił mnie od tyłu.Tak się wystraszyłam,że serce podskoczyło mi do gardła.Odwróciłam przerażona głowę i ujrzałam Zacka.
-Jezus,Maria Zack ,ale żeś mnie wystraszył.Mało co bym zawału nie dostałam.
-Sorki nie chciałem żebyś się wystraszyła.Wybaczysz mi?-Zrobił minę małego szczeniaczka.
-I jak tu się na ciebie gniewać?
-PO prostu się nie gniewaj.
-Ty mój głupolu to było pytanie sarkastyczne.
Ciąg dalszy nastąpi
__________________________________________________
Sorki,że tak długo nie było nowego rozdziału,ale nie dość,że muszę chodzić na kółko wokalne,taneczne i być członkinią kościelnej scholi to jeszcze mama zapisała mnie na lekcje pianina i jutro zdaje egzamin na kartę rowerową.Ja sądzę,że ten rozdział jest głupi i beznadziejny.Co do następnego to nie wiem kiedy będzie,ale postaram się jak najszybciej.Za wszystkie komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Kliknęłam w wiadomość od Austina.
Au(Austin):Ally możesz mi podać numer od swojej mamy?
Al(Ally):A po co ci numer mojej mamy?
Au:No bo podobno moi rodzice kiedyś mieszkali tu w Miami
i ich sąsiadką i przyjaciółką była twoja mama.
Al:Taa? To fajnie.To jest ten numer 589763821(od autorki:numer wymyślony.)
Au:Dzięki już go podaje moim rodzicom.
Po tej dziwnej rozmowie z moim przyjacielem poszłam spać,ale jednak nie mogłam zasnąć.Myślałam o Austinie,że ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje.Nie wiem dlaczego,ale zawsze jak się z nim przytulam to mam motylki w brzuchu.Czy to może coś znaczyć?-Zadawałam sobie ciągle takie pytania.Nie no co ja gadam to nic nie znaczy przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi nic więcej,a ja kocham Zacka.Zresztą i tak pewnie chodzi z tą blondynką co przyszła do niego po koncercie.Czyż bym była zazdrosna? Niee na pewno nie.Rozmyślałam tak chyba całą wieczność aż w końcu zasnęłam.Obudziłam się rano o 8.10.Dzisiaj jest niedziela,więc na szczecie nie muszę iść do szkoły.Zeszłam na śniadanie.Po śniadaniu Po śniadaniu umyłam zęby,pomalowałam się i pokręciłam lekko włosy.Ubrałam się w to: Gotowa zeszłam na dół i poinformowałam mamę,że idę do kościoła.Po kościele poszłam jeszcze do sklepu kupić sobie jakieś fajne buty.Wybrałam te: Gdy już je zakupiłam to wróciłam do domu.Akurat mama nakładała obiad.
-Hej córciu co tak długo cie nie było?
-A bo poszłam sobie po kościele kupić nowe buty.-pokazałam jej.
-Jakie ładne.Umyj ręce siadaj do obiadu.
-Dzieńdoberek wszystkim.-przywitała się zaspana siostra.
-A o której to się wstaje?Ja już zdążyłam z kościoła przyjść i nowe buty sobie kupić,a ty dopiero teraz wstałaś.
-Hahahaha bardzo śmieszne.Wstałam późno bo gadałam z Broudim do 2 w nocy.
-Ale to i tak nie powinnaś wstać o 12.30-popatrzyłam na zegarek.
-Co jest 12.30?
-No.A co?
-Bo jestem umówiona z Broudim na 14.30 do kina,a później do jakieś restauracji.-spanikowała.
-Spokojnie dziewczyno masz jeszcze dużo czasu.
-Dużo czasu?Czy ty się w ogóle słyszysz? Zanim zjem obiat będzie 13.00,zanim się ogarnę będzie 13.30,zanim wybiorę w co się ubrać będzie 14.00,zanim całkowicie będę gotowa to będzie 14.30,a za nim dojdę na umówione miejsce to będzie 15.00.I co nadal uważasz,że zdążę?
-Tak.
-No niby jak? Oświeć mnie.
-Wystarczy,ze zjesz obiad w 20 minut,a ubrań poszukasz w 5 minut.Czyli zjesz obiad o 12.50 jak się ogarniesz będzie 13.20 jak wybierzesz ubrania będzie godzina 13.25,A jak już będziesz całą gotowa to będzie 13.55 czyli będziesz mieć jeszcze 5 minut luzu.-wytłumaczyłam.Tak jak powiedziałam tak też było,a moja siostra zdążyła na randkę.Była już 14.10,więc postanowiłam spakować walizki bo jutro nie będzie czasu kiedy tego zrobić bo wylatujemy z Miami o 8 rano.Jak skończyłam się pakować to była 16.05,więc zadzwoniłam do Zacka żeby się z nim pożegnać.Umówiłam się z nim na 17.00 przy fontannie w parku.Poprawiłam makijaż i fryzurę.Oznajmiłam mamie iż wychodzę i wrócę najpóźniej o 20.00.Gdy dotarłam do parku była godzina 16.50.Zacka jeszcze nie było przy fontannie,więc postanowiłam ,że trochę pospaceruję.Gdy tak sobie spacerowałam niespodziewanie ktoś przytulił mnie od tyłu.Tak się wystraszyłam,że serce podskoczyło mi do gardła.Odwróciłam przerażona głowę i ujrzałam Zacka.
-Jezus,Maria Zack ,ale żeś mnie wystraszył.Mało co bym zawału nie dostałam.
-Sorki nie chciałem żebyś się wystraszyła.Wybaczysz mi?-Zrobił minę małego szczeniaczka.
-I jak tu się na ciebie gniewać?
-PO prostu się nie gniewaj.
-Ty mój głupolu to było pytanie sarkastyczne.
Ciąg dalszy nastąpi
__________________________________________________
Sorki,że tak długo nie było nowego rozdziału,ale nie dość,że muszę chodzić na kółko wokalne,taneczne i być członkinią kościelnej scholi to jeszcze mama zapisała mnie na lekcje pianina i jutro zdaje egzamin na kartę rowerową.Ja sądzę,że ten rozdział jest głupi i beznadziejny.Co do następnego to nie wiem kiedy będzie,ale postaram się jak najszybciej.Za wszystkie komentarze z góry dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
wtorek, 11 czerwca 2013
Rozdział 16
Ciąg dalszy.
-A ile będzie trwać ta trasa koncertowa?-zapytałam.
-Dwa tygodnie.-odpowiedział na moje pytanie Jimmy.
-A co ze szkołą?-ponownie się zapytałam.
-Załatwię wam cztery zwolnienia.
-O to super.
-Do widzenia.Muszę już wracać.-pożegnał się producent.
-Do widzenia.-odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Ally czy to znaczy,że nie będziemy się widzieć dwa tygodnie?-zapytał smutny Zack.
-No niestety tak.Będę tęsknić.-odpowiedziałam również smutna.
-Ja też będę tęsknic.-przytuliliśmy się.Moglibyśmy się przytulać wieczność,ale moja mama nam przerwała.
-No dzieciaki sorki,że wam przerwę,ale ja,twoja siostra i ty musimy iść do domu.Spotkacie się jutro.
-Ok.To pa kotuś.-pożegnał się Zack.
-Pa wszystkim.-pożegnałam się i poszłam z rodzinką do domu.
W tym samym czasie oczami Austina.
Jak Ally poszła do domu to momentalnie podbiegła do mnie Cassady.
-Czego chcesz?-zapytałem oschle.
-JUż wiem w kim się zakochałeś.W Ally.
-Coo? Ja w Ally.Nie no co ty.
-Austin.-popatrzyła na mnie groźnie.
-Może...no dobra wygrałaś zakochałem się w Ally.
-Wiedziałam.Zemszczę się na niej.Jeszcze nie wiem jak,ale się zemszczę.-powiedziała zła i odeszła.Po mojej głowie krążyła jedna myśl,a mianowicie:'Jak ta psychopatka zrobi coś Ally to ja sobie tego nie daruje'. Przyszedłem do domu i od razu cała moja rodzina się na mnie rzuciła.
-Wiemy,że będziesz miał z Ally trasę koncertową która się zacznie w poniedziałek i jeszcze nagracie płytę.-powiedziała szczęśliwa Sara.
-No stary muszę przyznać,że ta twoja Ally to nie zła laska.-tym razem powiedział Cody.
-Austin my nie wiedzieliśmy,że przyjaźnisz się z córką naszej dawnej przyjaciółki i sąsiadki.-powiedzieli jednocześnie rodzice.
-Jak to dawnej przyjaciółki i sąsiadki?-zapytałem.
-No bo jak jeszcze ciebie na świecie nie było to my mieszkaliśmy tu w Miami.NO i mama Ally czyli Sally była naszą sąsiadką.Wyprowadziliśmy się z tond jak Sara się urodziła.-wyjaśniła mama.
-Aha to fajnie chcecie numer od mamy Ally?
-No jasne,że chcemy.-powiedzieli jednocześnie.
-To jutro go wam dam.Napisze Ally na Facebooku,żeby dała mi numer telefonu swojej mamy.-powiedziałem i poszedłem na górę.
Oczami Ally
-Czemu tak szybko musieliśmy iść?
-Bo my musimy ci coś powiedzieć.-powiedziała mama.
-Zamieniam się w słuch.-powiedziałam trochę zaniepokojona.
-Bo my jedziemy na dwa tygodnie do Califormi.Miałaś jechać z nami,ale ta trasa koncertowa...
-A kidy tam jedziecie?
-Za tydzień jak ty będziesz w połowie trasy.-poinformowała mnie Emma.
-A co z rozprawą rozwodową która jest za tydzień?
No właśnie wylatujemy godzinę po rozprawie.
-Aha czyli mam rozumieć,że przez tydzień chata moja?
-TAk.Ale masz nie robić żadnych imprez.Jasne?
-Mamo ja nigdy nie robię imprez we własnym domu.
-No to się cieszę.-powiedziała po czym podała mi kolację.
Zjadłam,podziękowałam i poszłam na górę.Wykąpałam się,przebrałam się w piżamę i umyłam zęby.Jak wykonałam wszystkie te czynności to ła godzina 20.15,więc weszłąm jeszcze na Facebooka.'O jedna wiadomość od Austina.'-pomyślałam.
Ciąg dalszy nastąpi.
___________________________________________________
Cześć wszystkim.Na początku chciałam podziękować za tyle wejść.Moim zdaniem ten rozdział jest bezsensowny,ale to jest moje zdanie.Co do następnego to postaram się dodać jutro,ale nie obiecuje.Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
-A ile będzie trwać ta trasa koncertowa?-zapytałam.
-Dwa tygodnie.-odpowiedział na moje pytanie Jimmy.
-A co ze szkołą?-ponownie się zapytałam.
-Załatwię wam cztery zwolnienia.
-O to super.
-Do widzenia.Muszę już wracać.-pożegnał się producent.
-Do widzenia.-odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Ally czy to znaczy,że nie będziemy się widzieć dwa tygodnie?-zapytał smutny Zack.
-No niestety tak.Będę tęsknić.-odpowiedziałam również smutna.
-Ja też będę tęsknic.-przytuliliśmy się.Moglibyśmy się przytulać wieczność,ale moja mama nam przerwała.
-No dzieciaki sorki,że wam przerwę,ale ja,twoja siostra i ty musimy iść do domu.Spotkacie się jutro.
-Ok.To pa kotuś.-pożegnał się Zack.
-Pa wszystkim.-pożegnałam się i poszłam z rodzinką do domu.
W tym samym czasie oczami Austina.
Jak Ally poszła do domu to momentalnie podbiegła do mnie Cassady.
-Czego chcesz?-zapytałem oschle.
-JUż wiem w kim się zakochałeś.W Ally.
-Coo? Ja w Ally.Nie no co ty.
-Austin.-popatrzyła na mnie groźnie.
-Może...no dobra wygrałaś zakochałem się w Ally.
-Wiedziałam.Zemszczę się na niej.Jeszcze nie wiem jak,ale się zemszczę.-powiedziała zła i odeszła.Po mojej głowie krążyła jedna myśl,a mianowicie:'Jak ta psychopatka zrobi coś Ally to ja sobie tego nie daruje'. Przyszedłem do domu i od razu cała moja rodzina się na mnie rzuciła.
-Wiemy,że będziesz miał z Ally trasę koncertową która się zacznie w poniedziałek i jeszcze nagracie płytę.-powiedziała szczęśliwa Sara.
-No stary muszę przyznać,że ta twoja Ally to nie zła laska.-tym razem powiedział Cody.
-Austin my nie wiedzieliśmy,że przyjaźnisz się z córką naszej dawnej przyjaciółki i sąsiadki.-powiedzieli jednocześnie rodzice.
-Jak to dawnej przyjaciółki i sąsiadki?-zapytałem.
-No bo jak jeszcze ciebie na świecie nie było to my mieszkaliśmy tu w Miami.NO i mama Ally czyli Sally była naszą sąsiadką.Wyprowadziliśmy się z tond jak Sara się urodziła.-wyjaśniła mama.
-Aha to fajnie chcecie numer od mamy Ally?
-No jasne,że chcemy.-powiedzieli jednocześnie.
-To jutro go wam dam.Napisze Ally na Facebooku,żeby dała mi numer telefonu swojej mamy.-powiedziałem i poszedłem na górę.
Oczami Ally
-Czemu tak szybko musieliśmy iść?
-Bo my musimy ci coś powiedzieć.-powiedziała mama.
-Zamieniam się w słuch.-powiedziałam trochę zaniepokojona.
-Bo my jedziemy na dwa tygodnie do Califormi.Miałaś jechać z nami,ale ta trasa koncertowa...
-A kidy tam jedziecie?
-Za tydzień jak ty będziesz w połowie trasy.-poinformowała mnie Emma.
-A co z rozprawą rozwodową która jest za tydzień?
No właśnie wylatujemy godzinę po rozprawie.
-Aha czyli mam rozumieć,że przez tydzień chata moja?
-TAk.Ale masz nie robić żadnych imprez.Jasne?
-Mamo ja nigdy nie robię imprez we własnym domu.
-No to się cieszę.-powiedziała po czym podała mi kolację.
Zjadłam,podziękowałam i poszłam na górę.Wykąpałam się,przebrałam się w piżamę i umyłam zęby.Jak wykonałam wszystkie te czynności to ła godzina 20.15,więc weszłąm jeszcze na Facebooka.'O jedna wiadomość od Austina.'-pomyślałam.
Ciąg dalszy nastąpi.
___________________________________________________
Cześć wszystkim.Na początku chciałam podziękować za tyle wejść.Moim zdaniem ten rozdział jest bezsensowny,ale to jest moje zdanie.Co do następnego to postaram się dodać jutro,ale nie obiecuje.Za wszystkie komentarze z góry bardzo dziękuje.
Loffciam Was Natka =3
Subskrybuj:
Posty (Atom)