poniedziałek, 26 maja 2014

Mam do Was parę pytań.....

Hej. Mam do Was parę pytań. A mianowicie chciałam się Was spytać czy mam dalej prowadzić mojego drugiego bloga ? Wiem, że ostatnio bardzo go zaniedbałam, a tak właściwie to, opuściłam go, a to dla tego, że nie podobała mi się fabuła i opuściła mnie wena na tego bloga, ale jeśli chcecie to mogę go kontynuować. Postaram się wymyślić dalszy ciąg, ale najpierw muszę się dowiedzieć ile osób czytałoby te moje marne wypociny.
Drugie pytanie dotyczy tego bloga. W poprzednim rozdziale pojawił się wątek miłosny Austina i Violetty, i zauważyłam, że niektórym się ten mój pomysł podoba, a niektórym nie.  Tak więc postanowiłam się Was spytać czy chcecie żeby Austina i Viole połączyło mocniejsze uczucie niż tylko przyjaźń ?
Na pytania możecie odpowiedzieć mi w komentarzu, bądź w ankiecie, która znajduje się zboku bloga.
A i jeszcze jedno jeśli chcecie polecić mi swój blog to, utworzyłam specjalną zakładkę pt. "Poleć swojego bloga".
A w zakładce "Bohaterowie 2" -pojawiły się nowe postacie, które z czasem będę wprowadzała do opowiadania.
Ps. Dzisiaj Dzień Mamy złożyłyście życzenia ? :D
 
                                                      

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 55 "Niby najlepsza przyjaciółka, a jak przyjdzie co do czego, to stoi po stronie mojego wroga."

Ally
 
Dlaczego ludzie są tak okrutni ? Dlaczego nie potrafią szczerze kochać ? Oni potrafią tylko ranić.  Można zaufać tylko nielicznym ludziom, którzy też przejechali się na życiu i bardzo dobrze znają pojęcie cierpienie. Niby każdy, gdzieś głęboko w sobie jest dobry i uczynny, i ja w to wierzę, tylko nie w przypadku Austina. On nie umie prawdziwie kochać. On jest tylko jedną, wielką szują która zrobi wszystko żebym cierpiała, ale mimo to, ja i tak coś do niego czuję. Sama siebie nie rozumiem. Kocham go,  a zarazem nienawidzę. Nie powinien mnie okłamywać. No może między nim, a tą dziewczyną nic nie ma, ale on i tak powinien mi o niej powiedzieć. Gdyby to zrobił, to zaoszczędziłby mi  tych wszystkich emocji, które teraz mną targają. Z wielką wściekłością przekroczyłam próg domu i po cichu weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i rozryczałam się na dobre. Dałam upust wszystkim złym emocją.  Płakałam tak długo, aż w końcu usnęłam.. Obudziłam się dopiero wieczorem o 17.00.  Wstałam z łóżka i zaraz po zmyciu rozmazanego makijażu zeszłam do salonu. Tam zastałam tylko Bailey.
-Hej, gdzie reszta ? -zapytałam.
-Pojechali do spożywczaka. Chodź tu, siadaj obok mnie i opowiadaj jak tam na spotkaniu z Austinem ? -zapytała, a mi jeszcze bardziej pogorszył się humor.
-Co jest Ally ? -zapytała przejęta moją miną.
-No bo Austin chyba ma inną.-powiedziałam i przytuliłam się do Bailey, po czym opowiedziałam jej wszystko.
-A może oni na prawdę są tylko przyjaciółmi ?
-Może, ale ja już nie chcę być z Austinem.
- Popełniasz wielki błąd, ale to jest tylko twoje życie i ja nie będę się do niego wtrącać. Tylko potem tego nie żałuj. -powiedziała robiąc poważną minę.
-Może coś obejrzymy ?- zapytałam po chwili ciszy.
-Jasne.-powiedziała rozwalając się na kanapie
 
3 dni później
 
Minęły już trzy dni od mojego ostatniego spotkania z Austin, a ja nadal czuję się tak samo. Nie potrafię zapomnieć o Austinie. Trish wie jak ja się czuję, a mimo to, ciągnie mnie na jakąś durną imprezę, którą ona organizuje. Nie mam najmniejszej ochoty na nią iść, ale niestety zostałam zmuszona. Poczułam się jak za starych dobrych lat, kiedy nienawidziłam chodzić na jakiekolwiek imprezy, a Trish mnie na nie namawiała. Od tamtej chwili, tak dużo się zmieniło...zmieniłam się ja, zmieniła się Paricia, zmieniło się wszystko. Oddałabym wszystko żeby muc wrócić do czasów, w których ja i Traszka byłyśmy sobie najbliższe. Teraz się od siebie oddaliłyśmy. Wybiła godzina 20.00, a ja wraz z Bailey poszłyśmy do knajpki, w której odbywała się impreza. Na miejsce dotarłyśmy po 10 minutach. Weszłyśmy do środka i od razu wszyscy tam zebrani krzyknęli "niespodzianka", a zaraz obok mnie zjawił się Austin.
-Ally wybacz mi. Mnie naprawdę nic już nie łączy z Violą.-powiedział i wskazał palcem na nadchodzącą dziewczynę.
-Hej, jestem Violetta. Ty pewnie jesteś Ally ? -powiedziała z uśmiechem i podała mi rękę, lecz ja to zignorowałam.
-Wiem, że może mnie nie lubisz i uważasz za jakąś jędzę, ale ja taka nie jestem.
-Ok, dobra nie musisz się tłumaczyć, ja i tak do niego nie wrócę. Możesz go sobie wziąć.
-Nie, posłuchaj. Ty musiałaś mnie źle zrozumieć. Ja i Austin to przeszłość. Chcę, żebyś to ty była jego dziewczyną.
-Ale ja nie chcę ! -krzyknęłam już naprawdę zirytowana.
-Ally nie krzycz tak.-poprosiła mnie Trish.
-Bo co ? Teraz stoisz po jej stronie ? Wiesz co ? Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką.-powiedziałam po czym odeszłam i poszłam do Leona, który siedział przy jednym ze stolików. On na pewno mnie zrozumie. Nie to co Trish. Niby najlepsza przyjaciółka, a jak przyjdzie co do czego, to stoi po stronie mojego wroga.
-Hej.-powiedziałam siadając obok niego.
-Hej. Zatańczymy ? -zapytał słodko się uśmiechając.
-Jasne.-powiedziałam po czym ruszyliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć w rytm lecącej piosenki. Wszyscy się na nas patrzyli, nawet Austin, który był rozczarowany moim zachowaniem. Wiem, że uważał mnie za porządną dziewczynę, ale pewnie po dzisiejszym incydencie ma mnie za rozwydrzoną panienkę, a to wszystko przez tą Violę. Ona pewnie go nakręca przeciwko mnie. Jeśli jeszcze raz do mnie podejdzie to się wkurzę i powiem jej coś niemiłego.  Od teraz mogę otwarcie powiedzieć, że jej nie lubię.
-Ally...wszystko dobrze ? -zapytał Leon.
-Tak, tak.
-Ally znam cię dobrze i wiem, że coś dręczy twoją piękną główkę.
-No bo Austin chce do mnie wrócić.
-No to w czym problem ? -zapytał zdziwiony.
-Ten problem to śliczna szatynka o figurze modelki i imieniu Violetta.
-Czy ty mi teraz chcesz powiedzieć, że on chce chodzić z dwoma naraz ?
-Nie tylko boję się, że on mnie już nie kocha i chce się mną tylko zabawić.
-Ally ja nie znam tego chłopaka, ale z tego co wiem, to on jest miłym i fajnym facetem, i nie ma powodów do tego, żeby zrobić ci takie świństwo.
-Może i masz rację, ale ja i tak nie chcę do niego wrócić. Już zbyt wiele cierpiałam przez chłopaków i lepiej będzie jeśli zrobię sobie chwilę przerwy od jakichkolwiek związków.
-Zrobisz co zechcesz. Ja tu nie mam nic do gadania. Najlepiej posłuchaj głosu swojego serca. 
-Ale to jest trudne.
-Wystarczy, że będziesz tego bardzo chcieć.
-Ok. Dzięki.-przytuliłam się do niego i odeszłam. Weszłam do łazienki i usiadłam na podłodze ponieważ zabolała mnie moja złamana noga. Oparłam głowę o ścianę i wsłuchiwałam się w bicie mojego serca. Czkałam 1, 2, 5 minut i nic. 'No serce podpowiadasz coś ?' -powiedziałam sama do siebie i wstałam z podłogi. 'Czyli jednak nic mi nie powiesz ?'-pomyślałam i wyszłam z łazienki. Wychodząc zauważyłam jak Viola przytula się do Austina. Razem wyglądają tak słodko. Nie mogę im tego odebrać. 'Czyli powinnam go zostawić ?' -zwróciłam się do serca.  Zdradziecka łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją otarłam i wyszłam z knajpki. Drogą powrotną wracałam przez park. Idąc drogą, płakałam. Dopiero teraz dotarło do mnie to, że Austin był ze mną po to, żeby zapomnieć o Violi. Usiadłam na najbliższej ławce i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Należała ona do Austina.
-Ally...czemu tak szybko wyszłaś ? -zapytał.
-Austin ja tak dalej nie mogę. Gdy widzę cię z Violą, to widzę, że wy nadal się kochacie. Nie chcę stawać wam na drodze.
-Ale Ally...
-Nie ma żadnego "ale". Austin, ja wiem, że ty coś do niej czujesz. Ja nie chcę cierpieć, więc wolę się wycofać. To jest najlepsze rozwiązanie.
-Dla kogo ? Dla ciebie ? Bo dla mnie nie.
-Proszę uszanuj moją decyzję.- powiedziałam, wstałam z ławki i odeszłam. 

Austin

Moje życie się kończy. Ally ode mnie odeszła. Może to wszystko przez tego Leona ? Może to on zawrócił jej w głowie ? Dlaczego Ally uważa, że nadal kocham Violette ? Ona jest tylko przyjaciółką.  Zamyślony nie zauważyłem kiedy z mojego oka spłynęła zdradziecka łza. Otarłem ją, wstałem z ławki, włożyłem ręce do kieszeni spodni i ruszyłem w stronę mojego domu. Wszedłem do mojego pokoju i pierwsze co zrobiłem, to wziąłem gitarę, i usiadłem na parapecie. Muzyka, to najlepszy lek na złamane serce. Tylko czasami niezbyt skutecznie pomaga, czasami jeszcze bardziej pogrąża. Ale w moim przypadku tylko pomaga. Dzięki temu piszę całkiem dobre piosenki, a to dla tego, że płyną prosto z serca. Na początku grałem zwykłą melodię, lecz potem zaczęły do niej dochodzić słowa, aż powstała taka piosenka:
 
 \

 
 Ta piosenka wpłynęła na mnie pozytywnie. Spłynęły ze mnie wszystkie złe emocje. Odłożyłem gitarę i zszedłem do salonu. Niestety nikogo tam nie zastałem. Położyłem się na kanapie i wpatrywałem w sufit. Leżałem tak myśląc o swoim dość dziwnym życiu. Nigdy nie pomyślałbym, że aż tak się zmieni. Nie dane było mi długo tak rozmyślać bo, usłyszałem dzwonek drzwi. Z niechęcią wstałem z kanapy i ruszyłem do drzwi. Za nimi zastałem Viole.
-Hej Viola. Co ty tu robisz ? -zapytałem trochę zdziwiony.
-Hej mogę wejść ?
-Jasne, ładuj się.
-Dlaczego tak szybko wyszedłeś z imprezy ?- zapytała.
-Pobiegłem za Ally. Dowiedziałem się, że ona już nie chce ze mną być. Myśli, że między nami coś jest.- powiedziałem, a ona się trochę zawstydziła.
-Wiesz Austin...bo ja...nadal coś do ciebie czuję i z każdym dniem to uczucie rośnie. Przyjechałam do Miami tylko po to, żeby do ciebie wrócić.-powiedziała i zaczęła się do mnie zbliżać. Ja byłem w wielkim szoku dlatego też nic nie zrobiłem i pozwoliłem Violi się pocałować. Gdy tylko poczułem jej usta na moich, to poczułem motylki. Może Ally ma rację, że ja nadal kocham Violette ? A może to tylko jednorazowe uczucie ? Nie wiem. Gdy Viola odkleiła się ode mnie, powiedziała ciche "przepraszam" i szybko wybiegła z mojego domu pozostawiając mnie samego i oszołomionego.
________________________________________________________________
Hejo. Sorki, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale teraz muszę się bardziej skupiać na mojej chorobie. Wiem, że może zabijecie mnie przez ten rozdział, ale nic nie poradzę na to, że gdy ja jestem nie w humorze to niszczę wszystko co piękne.
Za 33 dni wakacje. Cieszycie się ? Bo ja niezbyt, bo to ostatnie moje miesiące w Polsce. W połowie sierpnia przeprowadzę się albo do Londynu albo do Buenos Aires (decyzja należy do mnie i do mojego rodzeństwa gdzie będziemy mieszkać). Mimo że się przeprowadzę, to i tak nie przestanę pisać tego bloga.
A i ostatnio postanowiłam  zaktualizować moją listę polecanych blogów, tak więc jak chcecie to w komentarzu napiszcie mi swój link do bloga, a ja na pewno na niego wpadnę.
To do napisania <3
Natka=3
 

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 54 "Serce kobiety, jak i mężczyzny możemy porównać do starannie zrobionego z kolorowych szkiełek okna zwanego witrażem. Między tymi sercami jest tylko jedna różnica, a mianowicie, gdy weźmiemy kamyk i rzucimy nim w serce mężczyzny, to zbijemy tylko jedno szkiełko, a gdy rzucimy nim serce kobiety, to zbijemy cały witraż. "

Życie, to taki piękny dar którym został obdarzony każdy z nas. Dzięki niemu możemy zrobić wszystko co zechcemy, mamy wiele pięknych rzeczy, jednak najpiękniejszą z nich jest miłość. Każdy ma szansę ją posiadać, lecz niestety nie każdy potrafi ją dostrzec i nie chodzi mi teraz o miłość dziewczyny do chłopaka, tylko o każdą miłość panującą na świecie. Bo przecież do każdego człowieka  coś czujemy, jednego nienawidzimy, a drugiego bardzo lubimy. Istnieje wiele miłości, ale niestety istnieje też wiele nienawiści.  Niektórzy nie nienawidzą się tak, że są w stanie nawet się pozabijać. Ja, mimo że na razie nie mam żadnych wrogów, to jednak  ktoś próbował mnie zniszczyć.  Nie wiem kto to mógł być, ale tak naprawdę, to dzięki temu wypadkowi zdałam sobie sprawę jak bardzo ważne jest dla mnie życie. Nie wiem dlaczego sama próbowałam sobie kiedyś je odebrać , teraz wiem jakie to było głupie. To nie jest normalne, żeby przez jakiegoś walniętego chłopaka się zabijać. Przecież każdy musi trochę pocierpieć, tylko, że jedni przechodzą do lepiej, a drudzy gorzej. Myśląc o tym spoglądałam na krople deszczu spływające po szybie samochodu. Pamiętam, że jak byłam mała, to zawsze jak padał deszcz, biegłam do okna i patrzyłam na spływające krople, wyobrażałam sobie wtedy, że one się  ścigają.  Nagle auto się zatrzymało, a ja z łatwością spostrzegłam, że już jestem pod moim domem. Szybko wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę wejścia do domu, ale jednak chodzenie ze złamaną nogą po mokrym podłożu to nie najlepszy pomysł. W końcu po parunastu minutach męczarni z pomocą mamy dotarłam do drzwi wejściowych. W  środku zastałam uśmiechniętą Bailey i Miley, widocznie już się polubiły. Weszłam do salonu i od razu wtuliłam się do małej, przywitałam się z przyjaciółką i z pomocą Marka weszłam na górę do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się jeden wielki "burdel". Czyli najbliższe plany na ten tydzień to sprzątanie swojej "komnaty".  Usiadłam na parapecie i przypomniałam sobie o Austinie. Ja tak bardzo go kocham, ale nie wiem dlaczego mam wrażenie, że on mnie już nie kocha, że chce się mną tylko zabawić, a ja  nie mam zamiaru być jakąś tandetną zabawką. Serce dziewczyny jest bardzo kruche i łatwo można je zniszczyć. Serce kobiety, jak i mężczyzny możemy porównać do starannie zrobionego z kolorowych szkiełek okna zwanego witrażem.  Między tymi sercami jest tylko jedna różnica, a mianowicie, gdy weźmiemy kamyk i rzucimy nim w serce mężczyzny, to zbijemy tylko jedno szkiełko, a gdy rzucimy nim serce kobiety, to zbijemy cały witraż. Morał z tego jest taki, że nawet nie wiem jak bardzo byśmy się starali, to i tak kobieta będzie bardziej wrażliwa na cierpienie niż mężczyzna. Więc może lepiej będzie jak jeszcze nie wrócę do Austina, wole jeszcze trochę poczekać i zboczyć jak bardzo będzie się starać.  W pewnym momencie do mojego pokoju weszła Bailey. Usiadła obok mnie i zapytała :
-Co się dzieje kochana ? I nawet nie próbuj zaprzeczać, bo ja i tak ci nie uwierzę, za dobrze cię znam.
-Moje sprawy sercowe stoją pod wielkim znakiem zapytania.
-No to opowiadaj. Może ci jakoś pomogę.
-Nie wiem czy znowu mogę zaufać Austinowi. No niby mówił, że mnie kocha, ale ja czuję, że on kłamie. Co mam zarobić ?
-Ally powiedz mi....co jest najważniejsze w życiu. ?
-Rodzina, przyjaciele, miłość....-powiedziałam bez chwili zastanowienia
-No właśnie, miłość to ona jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu.  A ta najpiękniejsza, czyli szczera i odwzajemniona przytrafiła się tobie. Zawsze chciałam mieć takie szczęście i znaleźć kogoś takiego jak Austin.  Moim zdaniem powinnaś do niego  wrócić, ale  to jest tylko moje zdanie, ostateczną decyzję podejmiesz ty.
-Czyli jednak powinnam do niego wrócić ?
-Ja uważam, że tak.
-Ok, to ja jeszcze dzisiaj do niego pójdę i mu to powiem. Dziękuję ci Bailey, jesteś kochana.- powiedziałam i  wyszłam z pokoju. W drodze do domu Austina natknęłam się na Trish i Deza.
-Hej Ally. Co ty tu robisz i to jeszcze na dodatek ze złamaną nogą ?- zapytał Dez.
-Idę do Austina. -powiedziałam i chciałam ich ominąć, ale oni zablokowali mi drogę.
-Po co ? - zapytali zaskoczeni.
-Po to, żeby do niego wrócić.
-Nie !-krzyknęli jednocześnie.
-Co? Czemu nie ? -zapytałam zdziwiona.
-Eem...bo on....jest teraz zajęty. -powiedziała szybko Trish.
-Serio, a czym ?
-Eee....sprzątaniem kuwety. -powiedział Dez.
-Ale przecież Austin nie ma kota.
-Yyy...no od dzisiaj ma.
-Jakoś dziwnie się zachowujecie.  Co się stało ?
-Nic. - powiedzieli jednocześnie.
-Gadać!-zrobiłam groźną minę.
-No dobra Dez, powiedzmy jej.
-Na pewno ?
-Tak na pewno.
-Na to Ally chodź za nami. -powiedział Dez, a ja zdziwiona ruszyłam za nimi. Szliśmy z jakieś 10 minut, aż doszliśmy do naszej ulubionej knajpki.
-No i po co mnie tu przyprowadziliście ? - zapytałam zirytowana.
-Przypatrz się gościom siedzącym przy stolikach. -powiedziała Trish, a ja odwróciłam wzrok w stronę gości. Krążyłam wzrokiem po stolikach, aż doszłam do ostatniego.  Momentalnie do oczu zaczęły mi napływać łzy.  Przy stoliku siedział Austin z jakąś dziewczyną. Byłam wściekła. Parę dni temu prosił mnie o chodzenie, a teraz już jest z inną. Co on leci na dwa fronty ?
-Po co mnie tu przyprowadziliście ? - zapytałam.
-Sama chciałaś.- powiedziała czarnowłosa.
-Co to jest za dziewczyna ?
-To jest chyba była dziewczyna Austina. -powiedział Dez.
-On normalnie to świnia !- krzyknęłam, a wtedy Austin się na mnie popatrzył.  Momentalnie stamtąd uciekłam, nie chciałam słuchać jego tłumaczeń, bo nasłuchałam się już ich bardzo dużo. Szłam przez park, po cichu szlochając i nagle poczułam na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciłam się i zauważyłam Austina.
-Ally to nie tak jak myślisz.- zaczął.
-A niby jak ? Skont możesz wiedzieć co myślę ? Wiesz co ? Nie mam ci za złe tego, że znalazłeś sobie inną dziewczynę, tylko to, że zrobiłeś mi nadzieję. Po co się mnie pytałeś czy chcę z tobą być skoro miałeś już inną ? -krzyknęłam i chciałam uciec, ale on załapał mnie za rękę.
-Ally z tą dziewczyną mnie już nic nie łączy. To jest tylko moja przyjaciółka. Choć poznasz ją. To na prawdę miła dziewczyna.
-Ja nie mam zamiaru nikogo poznawać !-wyszarpałam swoją rękę i odeszłam.

Austin ( Chwile wcześniej )

-To jak pomożesz mi zorganizować tą imprezę dla Ally ?- zapytałem Violi.
-No oczywiście. A kiedy mi ją w końcu przedstawisz ? -zapytała z uśmiechem.
-Nie wiem, może nawet dzisiaj. Jestem pewien, że się polubicie. - uśmiechnąłem się i wtedy usłyszałem w oddali głos Ally.  Odwróciłem się i ujrzałem ją. Miała niezbyt zadowolony wyraz twarzy. Gdy nasze oczy się spotkały, to ona szybko uciekła.
-Jeśli tak ją teraz zostawisz, to jesteś głupi.-powiedziała Violetta, a ja szybko ruszyłem za dziewczyną. Chciałem wszystko wyjaśnić, lecz ona mi nie pozwalała. Nie wierzyła w żadne moje słowo, strasznie się wściekła, a ja przecież nie robiłem nic złego. Smutny i wściekły na siebie ruszyłem do restauracji. Podszedłem do Trish i Deza.
-Dlaczego ją tu przyprowadziliście ? -zapytałem trochę zdenerwowany.
-Ona sama chciała do ciebie przyjść. Mówiła na, że chce do ciebie wrócić.
-No to teraz już raczej nie chce do mnie wrócić. Uciekła ode mnie cała wściekła.- powiedziałem, po czym podeszła do nas Viola.
-Hej co jest ? Dogoniłeś ją ?
-Tak, ale ona nie chciał ze mną gadać.
-O nie, to pewnie moja wina. Jeśli chcesz, to ja mogę z niż pogadać  i wszystko jej wyjaśnić.
-Nie, lepiej nie, bo jeszcze pogorszysz sprawę.  Znam Ally wystarczająco długo żeby stwierdzić, że jest uparta i zazdrosna.
-No, ale może chociaż spróbuję ? -zapytała .
-No dobra.
-To super. A tak w ogóle, to ja jestem Viola. -zwróciła się do moich przyjaciół, a ci uśmiechnęli się, podali sobie dłonie i zaczęli ze sobą rozmawiać. Cieszę się, ze przynajmniej oni się polubili.
_______________________________________________________________
Witam Was i przepraszam za tak długą nie obecność, ale ja dopiero nie dawno wróciłam do szkoły i musiałam pozaliczać wszystkie sprawdziany, przepisać wszystkie lekcje i na dodatek niedawno dowiedziałam się, że choruję na toczeń rumieniowaty ( na szczęście w moim wypadku czerwone placki pojawiły się na szyi). Przez to wszystko nawet nie miała czasu pomyśleć o blogu, a tym bardziej zapomniałam o rocznicy bloga. Tak 14.05.2013r. założyłam tego bloga, tak więc Happy Birthday. A co do rozdziału, to jest taki nudnawy zresztą jak zwykle. Ja się chyba nie nadaję do pisania bloga.
No to do napisania <3
Natka =3