niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 55 "Niby najlepsza przyjaciółka, a jak przyjdzie co do czego, to stoi po stronie mojego wroga."

Ally
 
Dlaczego ludzie są tak okrutni ? Dlaczego nie potrafią szczerze kochać ? Oni potrafią tylko ranić.  Można zaufać tylko nielicznym ludziom, którzy też przejechali się na życiu i bardzo dobrze znają pojęcie cierpienie. Niby każdy, gdzieś głęboko w sobie jest dobry i uczynny, i ja w to wierzę, tylko nie w przypadku Austina. On nie umie prawdziwie kochać. On jest tylko jedną, wielką szują która zrobi wszystko żebym cierpiała, ale mimo to, ja i tak coś do niego czuję. Sama siebie nie rozumiem. Kocham go,  a zarazem nienawidzę. Nie powinien mnie okłamywać. No może między nim, a tą dziewczyną nic nie ma, ale on i tak powinien mi o niej powiedzieć. Gdyby to zrobił, to zaoszczędziłby mi  tych wszystkich emocji, które teraz mną targają. Z wielką wściekłością przekroczyłam próg domu i po cichu weszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i rozryczałam się na dobre. Dałam upust wszystkim złym emocją.  Płakałam tak długo, aż w końcu usnęłam.. Obudziłam się dopiero wieczorem o 17.00.  Wstałam z łóżka i zaraz po zmyciu rozmazanego makijażu zeszłam do salonu. Tam zastałam tylko Bailey.
-Hej, gdzie reszta ? -zapytałam.
-Pojechali do spożywczaka. Chodź tu, siadaj obok mnie i opowiadaj jak tam na spotkaniu z Austinem ? -zapytała, a mi jeszcze bardziej pogorszył się humor.
-Co jest Ally ? -zapytała przejęta moją miną.
-No bo Austin chyba ma inną.-powiedziałam i przytuliłam się do Bailey, po czym opowiedziałam jej wszystko.
-A może oni na prawdę są tylko przyjaciółmi ?
-Może, ale ja już nie chcę być z Austinem.
- Popełniasz wielki błąd, ale to jest tylko twoje życie i ja nie będę się do niego wtrącać. Tylko potem tego nie żałuj. -powiedziała robiąc poważną minę.
-Może coś obejrzymy ?- zapytałam po chwili ciszy.
-Jasne.-powiedziała rozwalając się na kanapie
 
3 dni później
 
Minęły już trzy dni od mojego ostatniego spotkania z Austin, a ja nadal czuję się tak samo. Nie potrafię zapomnieć o Austinie. Trish wie jak ja się czuję, a mimo to, ciągnie mnie na jakąś durną imprezę, którą ona organizuje. Nie mam najmniejszej ochoty na nią iść, ale niestety zostałam zmuszona. Poczułam się jak za starych dobrych lat, kiedy nienawidziłam chodzić na jakiekolwiek imprezy, a Trish mnie na nie namawiała. Od tamtej chwili, tak dużo się zmieniło...zmieniłam się ja, zmieniła się Paricia, zmieniło się wszystko. Oddałabym wszystko żeby muc wrócić do czasów, w których ja i Traszka byłyśmy sobie najbliższe. Teraz się od siebie oddaliłyśmy. Wybiła godzina 20.00, a ja wraz z Bailey poszłyśmy do knajpki, w której odbywała się impreza. Na miejsce dotarłyśmy po 10 minutach. Weszłyśmy do środka i od razu wszyscy tam zebrani krzyknęli "niespodzianka", a zaraz obok mnie zjawił się Austin.
-Ally wybacz mi. Mnie naprawdę nic już nie łączy z Violą.-powiedział i wskazał palcem na nadchodzącą dziewczynę.
-Hej, jestem Violetta. Ty pewnie jesteś Ally ? -powiedziała z uśmiechem i podała mi rękę, lecz ja to zignorowałam.
-Wiem, że może mnie nie lubisz i uważasz za jakąś jędzę, ale ja taka nie jestem.
-Ok, dobra nie musisz się tłumaczyć, ja i tak do niego nie wrócę. Możesz go sobie wziąć.
-Nie, posłuchaj. Ty musiałaś mnie źle zrozumieć. Ja i Austin to przeszłość. Chcę, żebyś to ty była jego dziewczyną.
-Ale ja nie chcę ! -krzyknęłam już naprawdę zirytowana.
-Ally nie krzycz tak.-poprosiła mnie Trish.
-Bo co ? Teraz stoisz po jej stronie ? Wiesz co ? Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką.-powiedziałam po czym odeszłam i poszłam do Leona, który siedział przy jednym ze stolików. On na pewno mnie zrozumie. Nie to co Trish. Niby najlepsza przyjaciółka, a jak przyjdzie co do czego, to stoi po stronie mojego wroga.
-Hej.-powiedziałam siadając obok niego.
-Hej. Zatańczymy ? -zapytał słodko się uśmiechając.
-Jasne.-powiedziałam po czym ruszyliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć w rytm lecącej piosenki. Wszyscy się na nas patrzyli, nawet Austin, który był rozczarowany moim zachowaniem. Wiem, że uważał mnie za porządną dziewczynę, ale pewnie po dzisiejszym incydencie ma mnie za rozwydrzoną panienkę, a to wszystko przez tą Violę. Ona pewnie go nakręca przeciwko mnie. Jeśli jeszcze raz do mnie podejdzie to się wkurzę i powiem jej coś niemiłego.  Od teraz mogę otwarcie powiedzieć, że jej nie lubię.
-Ally...wszystko dobrze ? -zapytał Leon.
-Tak, tak.
-Ally znam cię dobrze i wiem, że coś dręczy twoją piękną główkę.
-No bo Austin chce do mnie wrócić.
-No to w czym problem ? -zapytał zdziwiony.
-Ten problem to śliczna szatynka o figurze modelki i imieniu Violetta.
-Czy ty mi teraz chcesz powiedzieć, że on chce chodzić z dwoma naraz ?
-Nie tylko boję się, że on mnie już nie kocha i chce się mną tylko zabawić.
-Ally ja nie znam tego chłopaka, ale z tego co wiem, to on jest miłym i fajnym facetem, i nie ma powodów do tego, żeby zrobić ci takie świństwo.
-Może i masz rację, ale ja i tak nie chcę do niego wrócić. Już zbyt wiele cierpiałam przez chłopaków i lepiej będzie jeśli zrobię sobie chwilę przerwy od jakichkolwiek związków.
-Zrobisz co zechcesz. Ja tu nie mam nic do gadania. Najlepiej posłuchaj głosu swojego serca. 
-Ale to jest trudne.
-Wystarczy, że będziesz tego bardzo chcieć.
-Ok. Dzięki.-przytuliłam się do niego i odeszłam. Weszłam do łazienki i usiadłam na podłodze ponieważ zabolała mnie moja złamana noga. Oparłam głowę o ścianę i wsłuchiwałam się w bicie mojego serca. Czkałam 1, 2, 5 minut i nic. 'No serce podpowiadasz coś ?' -powiedziałam sama do siebie i wstałam z podłogi. 'Czyli jednak nic mi nie powiesz ?'-pomyślałam i wyszłam z łazienki. Wychodząc zauważyłam jak Viola przytula się do Austina. Razem wyglądają tak słodko. Nie mogę im tego odebrać. 'Czyli powinnam go zostawić ?' -zwróciłam się do serca.  Zdradziecka łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją otarłam i wyszłam z knajpki. Drogą powrotną wracałam przez park. Idąc drogą, płakałam. Dopiero teraz dotarło do mnie to, że Austin był ze mną po to, żeby zapomnieć o Violi. Usiadłam na najbliższej ławce i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Należała ona do Austina.
-Ally...czemu tak szybko wyszłaś ? -zapytał.
-Austin ja tak dalej nie mogę. Gdy widzę cię z Violą, to widzę, że wy nadal się kochacie. Nie chcę stawać wam na drodze.
-Ale Ally...
-Nie ma żadnego "ale". Austin, ja wiem, że ty coś do niej czujesz. Ja nie chcę cierpieć, więc wolę się wycofać. To jest najlepsze rozwiązanie.
-Dla kogo ? Dla ciebie ? Bo dla mnie nie.
-Proszę uszanuj moją decyzję.- powiedziałam, wstałam z ławki i odeszłam. 

Austin

Moje życie się kończy. Ally ode mnie odeszła. Może to wszystko przez tego Leona ? Może to on zawrócił jej w głowie ? Dlaczego Ally uważa, że nadal kocham Violette ? Ona jest tylko przyjaciółką.  Zamyślony nie zauważyłem kiedy z mojego oka spłynęła zdradziecka łza. Otarłem ją, wstałem z ławki, włożyłem ręce do kieszeni spodni i ruszyłem w stronę mojego domu. Wszedłem do mojego pokoju i pierwsze co zrobiłem, to wziąłem gitarę, i usiadłem na parapecie. Muzyka, to najlepszy lek na złamane serce. Tylko czasami niezbyt skutecznie pomaga, czasami jeszcze bardziej pogrąża. Ale w moim przypadku tylko pomaga. Dzięki temu piszę całkiem dobre piosenki, a to dla tego, że płyną prosto z serca. Na początku grałem zwykłą melodię, lecz potem zaczęły do niej dochodzić słowa, aż powstała taka piosenka:
 
 \

 
 Ta piosenka wpłynęła na mnie pozytywnie. Spłynęły ze mnie wszystkie złe emocje. Odłożyłem gitarę i zszedłem do salonu. Niestety nikogo tam nie zastałem. Położyłem się na kanapie i wpatrywałem w sufit. Leżałem tak myśląc o swoim dość dziwnym życiu. Nigdy nie pomyślałbym, że aż tak się zmieni. Nie dane było mi długo tak rozmyślać bo, usłyszałem dzwonek drzwi. Z niechęcią wstałem z kanapy i ruszyłem do drzwi. Za nimi zastałem Viole.
-Hej Viola. Co ty tu robisz ? -zapytałem trochę zdziwiony.
-Hej mogę wejść ?
-Jasne, ładuj się.
-Dlaczego tak szybko wyszedłeś z imprezy ?- zapytała.
-Pobiegłem za Ally. Dowiedziałem się, że ona już nie chce ze mną być. Myśli, że między nami coś jest.- powiedziałem, a ona się trochę zawstydziła.
-Wiesz Austin...bo ja...nadal coś do ciebie czuję i z każdym dniem to uczucie rośnie. Przyjechałam do Miami tylko po to, żeby do ciebie wrócić.-powiedziała i zaczęła się do mnie zbliżać. Ja byłem w wielkim szoku dlatego też nic nie zrobiłem i pozwoliłem Violi się pocałować. Gdy tylko poczułem jej usta na moich, to poczułem motylki. Może Ally ma rację, że ja nadal kocham Violette ? A może to tylko jednorazowe uczucie ? Nie wiem. Gdy Viola odkleiła się ode mnie, powiedziała ciche "przepraszam" i szybko wybiegła z mojego domu pozostawiając mnie samego i oszołomionego.
________________________________________________________________
Hejo. Sorki, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale teraz muszę się bardziej skupiać na mojej chorobie. Wiem, że może zabijecie mnie przez ten rozdział, ale nic nie poradzę na to, że gdy ja jestem nie w humorze to niszczę wszystko co piękne.
Za 33 dni wakacje. Cieszycie się ? Bo ja niezbyt, bo to ostatnie moje miesiące w Polsce. W połowie sierpnia przeprowadzę się albo do Londynu albo do Buenos Aires (decyzja należy do mnie i do mojego rodzeństwa gdzie będziemy mieszkać). Mimo że się przeprowadzę, to i tak nie przestanę pisać tego bloga.
A i ostatnio postanowiłam  zaktualizować moją listę polecanych blogów, tak więc jak chcecie to w komentarzu napiszcie mi swój link do bloga, a ja na pewno na niego wpadnę.
To do napisania <3
Natka=3
 

3 komentarze:

  1. Bardzo się ciesze, że w końcu go dodałaś.
    Rozdział cudowny.
    Nawet nie mam zamiaru się za tłuc, na Austin i Violette, nawet mi się to podoba. :)
    Czekam Niecierpliwie Na Next...



    <3 <3 Karcia 546 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wręcz przeciwnie zatłukę cię jeśli połączysz Austina i Violetę, zresztą niech się on w końcu zdecyduje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to by było coś nowego.
      I każdy by czekał coraz bardziej na Auslly.
      Więc mi to się podoba.
      Hmmm coś czuję, że Austin ma problemy z wyborem. Violetta czy Ally, obie łączy jakieś uczucie.
      Czekam na next. :-)

      Usuń

Cenię sobie porządną krytykę, bo pozwala mi ona dostrzec, co zmienić.
Ale jeśli masz zamiar hejtować, zrezygnuj, ponieważ tylko stracisz czas. Hejty i wszystkich hejterów mam głęboko w d***e.

"Zawsze byli i zawsze będą tacy, którzy nienawidzą." -T.G.