niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 57 "Przyjaźń może zakończyć się miłością, ale miłość nigdy nie kończy się przyjaźnią."

Każdy z nas kiedyś był świadkiem czegoś niedobrego, każdy z nas zrobił kiedyś coś złego, każdy z nas skrywa jakiś sekret, lub rani drugą osobę nie widząc o tym, a to wszystko, dzieje się dlatego, że człowiek nie jest idealny, że nikt nie jest w 100% dobrym człowiekiem, ale pewnych rzeczy nie powinno się dokonywać. Czasami powinno się ugryźć w język zanim powie się coś czego później będzie się żałować, czasami trzeba powstrzymać swoje nerwy i nie dopuścić do sytuacji które dogłębnie zranią osobę na której ci bardzo zależy. Chodzi mi tu głównie o Austina. Niby taki kochany, a bezpodstawnie mnie zaatakował i uderzył Leona praktycznie za nic. Nie wiem dlaczego ja mam takiego pecha do chłopaków. Zawsze wpadam w sidła jakiegoś szaleńca, jeszcze nigdy nie miałam normalnego chłopaka. Prawie każdy mnie zdradza , lub wyzywa od dziwek. Nie wiem co ja im takiego zrobiłam, że oni są dla mnie tacy wredni. A może moim przeznaczeniem jest zostać starą panną ? Najlepiej jest wstąpić do zakonu i nie przejmować się facetami.
Spałam sobie właśnie w moim wielkim łóżeczku i cieszyłam się tą błogą chwilą, aż tu nagle słyszę przeraźliwy dźwięk budzika. O nie dzisiaj poniedziałek, jak ja nienawidzę poniedziałków, zresztą chyba jak każdy. Podniosłam leniwie rękę i z całej siły walnęłam nią o urządzenie, a później niczym struś pędziwiatr wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni. Po zjedzeniu śniadania udałam się do łazienki wykonać wszystkie poranne czynności. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i wraz z Bailey udałam się do wyjścia. Przez całą drogę do szkoły gadałyśmy cicho rechocząc. Mogłyśmy śmiać się i płakać w każdej możliwej chwili. Z zachowania jesteśmy do siebie zniewalająco podobne. Krótko mówiąc Bailey jest do mnie jak siostra. Potrafi mnie wesprzeć jak Emma za którą bardzo tęsknię. Nie pamiętam kiedy ostatni raz z nią rozmawiałam, ale pamiętam, że z nią mogłam porozmawiać o wszystkim. Szkoda, że się od siebie tak oddaliłyśmy, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odbudujemy naszą relacje.
Będąc tak zamyślona nie zauważyłam nawet kiedy wpadłam na jakąś dziewczynę. Zderzyłyśmy się głowami i upadłyśmy na zimie.
-Auć, uważaj jak łazisz! Mogłaś mi złamać paznokcia ty cielepo! Nie wiesz, że na Natalię Navarro się nie wpada?!-powiedziała niska, czarnowłosa dziewczyna.
-Ja przepraszam, nie zauważyłam cię.
-Jasne, mnie się nie da nie zauważyć. -powiedziała lekceważąco. Coś czuję, że się nie polubimy.
-Masz rację. Zakładasz na siebie tyle świecidełek i tapety, że aż głowa boli jak się na ciebie patrzy.-powiedziałam, a ludzie wokół nas cicho się zaśmiali.
-Czy ty śmiesz ze mnie żartować?- zapytała robiąc przy tym groźną minę.
-Nie. No co ty? Jak mogłabym się śmiać z tak pięknej i przecudownej królowej.- powiedziałam jednocześnie śmiejąc się.
-Nie no to już szczyt wszystkiego! Za kogo ty się kurde uważasz ?!- wywrzeszczała robiąc się cała czerwona.
-Dobra spadaj bo mi tlen zabierasz.-zakończyłam rozmowę i weszłam do szkoły. Na korytarzu wszyscy się na mnie patrzyli, ale się im nie dziwię. Pierwszy raz od początku roku szkolnego przyszłam normalnie ubrana do szkoły. Kurcze nie było mnie chwile w szkole i już namnożyły się jakieś plastyczki, ten świat schodzi na psy.
Przechodząc obok szafki natknęłyśmy się na Trish, która miała bardzo niezadowoloną minę.
-Hej Trish.-przywitałyśmy się.
-Dzięki, że na mnie poczekałyście...-powiedziała i udała obrażoną.
-Oj sorki. Traszko nie gniewaj się.-powiedziałyśmy i zrobiłyśmy smutne miny.
-No dobra ostatni raz wam wybaczam. -powiedziała uśmiechnięta.
-Ally nieźle dogadałaś tej Navarro-pochwalił mnie jakiś chłopak przechodzący obok nas. Ja tylko uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę i spojrzałam się za siebie. Tam zauważyłam Violette tulącą się do Austina. Obok nich stała ta cała Navarro i jakiś chłopak z włoskimi rysami twarzy. Widząc to moja pięść z każdą kolejną sekundą zaciskała się coraz mocniej. Miałam ochotę tam teraz podbiec i wydrapać oczy tej całej Violi. Ona mi na serio działa na nerwy. Gdyby nie Dez który teraz do nas podszedł to bym pewnie rzuciła się na tą parę gołąbeczków.
-Hejo. Co macie takie grobowe miny ?-zapytał próbując odgadnąć na co się tak patrzymy. Kiedy trafił do celu opadła mu szczęka.
-Czy oni są razem ?-zapytał nie odrywając od nich wzroku. Zanim zdążyłam mu coś odpowiedzieć do nas przybiegła Navarro.
-Deziątko to ty ? Jak się cieszę.-pisknęła i przytuliła się do rudego. My zdziwione popatrzyłyśmy na siebie, a  oczy Trish zaszkliły się.
-Natalia to ty ? Tak bardzo tęskniłem.-podniósł ją i okręcił parę razy wokół własnej osi. Zdruzgotana Patricia uciekła ocierając łzę spływającą po jej policzku. Ja wraz z Bailey popatrzyłyśmy na Deza kręcąc głową i pobiegłyśmy za przyjaciółką. Znalazłyśmy ją w łazience. Cicho szlochała opierając się o zlew. Podeszłyśmy do niej i przytuliłyśmy ją z całej siły.
-Trish nie płacz. Nie warto wylewać swoich cennych łez przez taką błahostkę.-powiedziała Bailey.- Trish, może ten plastyczek to jego stara znajoma. -dodała.
-Ja wiem, że to jego stara znajoma. Ally pamiętasz jak kiedyś Dez nam opowiadał o jego starej przyjaciółce o imieniu Natalia ? On wtedy tak ją chwalił, mówił o niej z taką miłością, mimo że był jeszcze dwunastolatkiem. Zgadzając się na chodzenie z nim wiedziałam, że on nadal się w niej podkochuje, ale myślałam, że ona już nie wróci, a teraz okazuje się, że wróciła. -powiedziała kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Widzę, że nie tylko ja mam tak dziwnie pokręconą sytuację sercową. Nie jest łatwo patrzeć jak twoja przyjaciółka cierpi. Mimo że chcesz jej pomóc, to nie wiesz jak to zrobić. Możesz jedynie płakać razem z nią.
-Ej Trish, a skąd wiesz, że Dez jeszcze się w niej kocha?-zapytałam.
-Bo to przecież widać. Nie widziałaś jak na nią patrzył?
-Dobra Trish przestań się mazać i wyjdźmy stąd. Musisz pokazać mu, że jesteś silna i lepsza niż ta Natalia.-powiedziała stanowczo Bailey, a ona wykonała jej polecenie. Szłyśmy przez korytarz szukając wzrokiem Deza. Znalazłyśmy go dopiero pod szafką Austina. Byli tam sami i o czymś rozmawiali. Skorzystałyśmy z tego, że nie zostałyśmy zauważone i schowałyśmy się za kwiatkiem znajdującym się nieopodal szafki Moona. Podsłuchałyśmy ich rozmowę.
-Stary czemu mi nie powiedziałeś, że Nata jest w Miami? Wiesz, że  ona mi się kiedyś strasznie podobała. -powiedział rudy.
-A teraz?
-Co teraz?
-A teraz ci się podoba?
-Nie wiem. To dość trudne pytanie. Dawno się z nią nie widziałem, a poza tym teraz mam Trish. Nie chce jej ranić. Dzisiaj ode mnie uciekła jak zobaczyła mnie i Nate razem.
-Wiesz stary ty razem z Trish do siebie pasujecie, tylko że nie wiem jak to zrobisz, że będziesz w dwóch miejscach na raz?
-Ale co masz na myśli?
-No to, że ja, ty, Trish, Bailey i Ally już nigdy nie będziemy jedną paczką.-powiedział Austin, a we mnie jakby coś pękło. Nie powiedział mi tego prosto w oczy, a ja poczułam jakbym dostała w twarz. Wiedziałam, że nasza miłość jest już skończona, ale myślałam, że przyjaźń zostanie na wieki. Moje oczy się zaszkliły. Już nie wytrzymałam i wyszłam z ukrycia. Nie mogę w to uwierzyć jak ta Violetta go zmieniła. Stanęłam twarzą w twarz z blondynem, a jego wyraz twarzy zmienił się z poważnej na zaskoczoną.
-Ty na serio nie masz serca. Myślałam, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy będziemy przynajmniej przyjaciółmi. -powiedziałam patrząc prosto w jego oczy. Widziałam w nich smutek i rozczarowanie.
-Nie wiedziałem, że jesteś tak naiwna.-stwierdził po chwili.
-Co masz namyśli?-zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Przyjaźń może zakończyć się miłością, ale miłość nigdy nie kończy się przyjaźnią. Zawsze jest coś nie tak, zawsze ktoś będzie cierpieć, więc najlepiej jest zapomnieć o istnieniu drugiej osoby.-powiedział z wyrzutem i odszedł. Stałam w jednym miejscu bez ruchu. Nie wiem skąd  u niego tyle nienawiści  i chłodu. Po pewnej chwili podbiegły do mnie moje przyjaciółki i zaczęły mnie pocieszać, lecz na marne. Już chyba nic dzisiaj nie poprawi mojego humoru. Dlaczego ja nie mogę zapomnieć o Austinie? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? Moje życie jest bez sensu. Myślałam, że Austin i Dez, to moi prawdziwi przyjaciele, a jednak się myliłam. Nigdy bym nie pomyślała, że zostawią mnie wtedy, kiedy najbardziej będę ich potrzebować. Na Leona dzisiaj też nie mogłam za bardzo liczyć, bo nie pojawił się dzisiaj w szkole. Pewnie poszedł do lekarza ze swoim nadwyrężonym nadgarstkiem. Po wczorajszej bójce z Moonem cały czas narzekał na ból nadgarstka. Nic dziwnego, że nie było go dzisiaj w szkole.
Szłam sobie właśnie samotnie ulicą, delektując się delikatnym, ciepłym wiaterkiem. Wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony. Cieszyłam się tą błoga chwilą. W końcu mogę trochę odpocząć od codziennych problemów. W pewnym momencie uderzyłam się ramieniem o czyjś bark. Powiedziałam ciche sorry i popatrzyłam na osobę którą przed chwilą staranowałam. Widząc twarz tej osoby nie dowierzałam moim oczom. Przetarłam je myśląc, że mój mózg próbuje mnie oszukać, lecz niestety twarz poszkodowanego nie zmieniła się. Wpatrywałam się cały czas w twarz tego człowieka. Chciałam coś powiedzieć, ale nie potrafiłam. Czułam jakby odebrano mi mowę, jakbym była bezradnym niemowlęciem.
-Ally coś się stało? Zobaczyłaś ducha, że tak na mnie patrzysz?-powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy Zack. Tak, to ten sam Zack Martin, który parę lat temu mnie skrzywdził.
-Po co wróciłeś tu, do Miami?!-zapytałam z wyrzutem.
-Bo moje życie bez ciebie jest takie puste. Zrozumiałem, że popełniłem wielki błąd zdradzając cię z tamtą panną. Wiem, że nie masz żadnego chłopaka, wiec pomyślałem sobie, ze do mnie wrócisz. Przecież nie zaprzeczysz, że nadal coś do mnie czujesz.-powiedziała tryumfalnie się uśmiechając.
-Chyba na głowę upadłeś. Kiedy ostatnio brałeś leki? Pokaż, nie masz czasem gorączki-zapytałam kpiąc z niego.
-Ally, kotku daj mi drugą szansę. Przecież każdy na nią zasługuje.
-Drugą szansę?! A umiesz zapalić drugi raz tą samą zapałkę?-powiedziałam próbując go wyminąć, lecz ten złapał mnie za nadgarstek.
-Puść mnie!-wrzasnęłam.
-Skoro nie chcesz po dobroci, to będzie siłą. I tak jeszcze będziesz moja. Zobaczysz. Wiesz, że ja jestem do wszystkiego zdolny. -wysyczał przez zęby i odszedł. Stałam osłupiona na samym środku chodnika, patrząc na mój zaczerwieniony nadgarstek. Słowa Zacka bardzo dużo dały mi do myślenia. Wiem, że on może posunąć się do bardzo drastycznych rzeczy. Chyba powinnam zacząć się bać.
________________________________________________________________
Hejo. Na samym początku chcę Was przeprosić za ten miesiąc nieobecności, ale blokada robi swoje. Włączałam sobie Worda, kładłam ręce na klawiaturze i nic. Miałam pustkę w głowie, nie potrafiłam nic napisać. Ale na szczęście wraz z moimi jutrzejszymi urodzinami przyszła do mnie wena.
Mam do Was pewną informację dotyczącą drugiego bloga. Postanowiłam, że zacznę go kontynuować dopiero jak skończę tego bloga.
I mam do Was pytanie czy moglibyście polecić mi jakąś ciekawą książkę, bo za niedługo będę lecieć samolotem ponad 10 godzin i przydałaby mi się jakaś dobra książka. Może być byle jakiego gatunku, tylko żeby była ciekawa. 
PS. W końcu są Wakacje !!!

 

6 komentarzy:

  1. Viola i Austin działają mi na nerwy.
    MAM ochotę ich rozszarpać

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział :)
    Dlaczego Austin nie chcę być przyjacielem Ally?
    Hm.. polecam... Wampiry z Morganville, Igrzyska śmierci ...
    PS. WAKA WAKA WAKCJE.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Polecam Gdzie teraz jesteś?, Sekretne życie CeeCee Wilkes, Wywrotka, Pościg za czarną hondą i resztę książek z serii o Goglu, Sójce i Masterze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za sukinsyn z austina ja cce żeby leon byl z ally tylko tak na pokaz i austin bedzie zazdrosny o ally..pils no a o ksiazke to ja jestem w trakcie czytania Złodziejka książek a jak juz przeczytasz to film obejrzy bo podobno duzooo ominęli

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział, ja na razie nie czytam żadnej książki, ale mam to planach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I to ja niby odnoszę sukces i mam talent? Błagam kobieto! To ty masz dar w umyśle. Jesteś genialna, jak ten blog i opowiadanie. Czekam na next <333

    OdpowiedzUsuń

Cenię sobie porządną krytykę, bo pozwala mi ona dostrzec, co zmienić.
Ale jeśli masz zamiar hejtować, zrezygnuj, ponieważ tylko stracisz czas. Hejty i wszystkich hejterów mam głęboko w d***e.

"Zawsze byli i zawsze będą tacy, którzy nienawidzą." -T.G.