niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 52 "On jest jak taki duży, mięciutki pluszowy miś, do którego bez względu na sytuację mogę się przytulić."

-Tak.-odpowiedziałam, ale niestety znowu doświadczyłam tego, że nadzieja jest matką głupich, ponieważ w drzwiach zamiast Austina stanął wysoki brunet. Jego twarz kogoś mi przypominała, kogoś bardzo dobrze mi znanego i bliskiego, tylko nie wiedziałam kogo. Bardzo przypominały mi kogoś jego brązowe oczy, które przypominały rzekę pełną czekolady. Wiedziałam, że już kiedyś w te oczy spoglądałam.  Miałam pewne podejrzenia co do tożsamości tego człowieka, lecz nie miałam pewności, że to on. Dopiero jego głos potwierdził moje podejrzenia. No może nie był to już ten sam głos, ale i tak rozpoznałabym go nawet po 100 latach nie słyszenia go. 
-Hej Ally. Pamiętasz mnie ?- zapytał z uśmiechem siadając obok mojego łóżka.
-No penie, że tak jak mogłabym cię zapomnieć Leon ? -odwzajemniłam jego gest i też się uśmiechnęłam. 
-Słyszałem co się stało.- powiedział kładąc rękę na moim ramieniu.
-No znowu ja jestem w szpitalu. Nie wiem dlaczego to ja mam takiego pecha.
-Ee tam, każdemu mogło się to przytrafić... Nawet nie wiesz jak ja za tobą tęskniłem. 
-Tsa, widzę jak za nami tęskniłeś, przez tyle lat nawet głupiego sms nie wysłałeś. - powiedziałam z udawanym wyrzutem i obróciłam  swoją twarz w stronę okna z miną typu : "foch".
-No już się nie fochaj. Jak miałem ci cokolwiek wysłać jak nie miałem twojego numeru ani adresu ?
-Mieszkam w tym samym domu co wcześniej, ale mniejsza o to. Długo już jesteś tu  w Miami ?
-Od wczoraj.
-A skont wiedziałeś, ze jestem w szpitalu ?
-Od twojej mamy. Poszedłem wczoraj wieczorem do twojego domu żeby się z tobą przywitać i właśnie wtedy dowiedziałem się o tym, że jesteś w szpitalu.
-A no widzisz jednak pamiętasz mój adres. A byłeś już u Trish ? 
-No poszedłem do niej, ale "pocałowałem klamkę", bo naszej Traszki nie było. - powiedział cały roześmiany, właśnie to w nim lubię, że zawsze potrafi się z wszystkiego śmiać czy cieszyć nawet jeśli nie czuje się na siłach żeby żartować. Zawsze potrafi się podnieś i pomóc drugiemu człowiekowi, i zawsze potrafi pocieszyć. Tak właśnie było w moim przypadku. Na początku nie było mi tak wesoło jak teraz. On jest jak taki duży, mięciutki pluszowy miś do którego bez względu na sytuację mogę się przytulić. Rozmawiałam z nim tak jeszcze dużo czasu, naszym śmiechom nie było końca, aż do pewnego momentu, gdy w drzwiach ujrzałam Austina. Nie miał zbyt zadowolonego wyrazu twarzy, a wręcz przeciwnie. Na jego twarzy malowała się wściekłość, smutek, zazdrość i niepewność. Blondyn spojrzał mi prosto w oczy, a później obrócił się na pięcie i wyszedł. Chciałam wstać i za nim pobiec, lecz nie mogłam. Tak cholernie bolały mnie wszystkie części ciała, że jedyne co mogłam zrobić to, siedzieć bezczynnie. 

Austin

Jestem na siebie wściekły. Teraz czuję się jeszcze gorzej niż wcześniej. Nie wiem co mnie napadło, że pomyślałem, że Ally jeszcze coś do mnie czuje. Nie wiem po co robiłem sobie nadzieję. Jaki ja byłem głupi, że wtedy wyjechałem z Miami, gdyby nie to, to pewnie teraz byłoby wszystko tak jak kiedyś. Nagle usłyszałem głośny huk. Rozejrzałem się dookoła, ale nic nie zauważyłem. Dopiero później spostrzegłem, że ten huk był oznaką, że moje serce rozsypało się na miliony małych kawałków. Może i jest to oznaka tego, że to starcie przegrałem, ale ja się tak łatwo nie poddam. Będę walczył o Ally tak długo, aż ona nie powie mi prosto w twarz, że nie chce ze mną  być. Rozmyślałabym tak jeszcze długo gdybym ktoś nie wrzasnął mi do ucha. 
-Austin, wołam cię chyba od 10 minut, a ty nic.
-Violetta ?! To ty ? Co ty tu robisz ? -powiedziałem zdziwiony, a potem mocno ją przytuliłem.
-Tak, to ja. A co nie cieszysz się, że mnie nie widzisz ?
-No penie, że się cieszę. Ale skont ty się wzięłaś w Miami ?
-Przeprowadziłam się tu... Jejku jak ja za tobą tęskniłam. Ostatni raz widziałam cię chyba z jakieś dwa lata temu. 
-Też się za tobą stęskniłem. Może nadrobimy teraz te stracone dwa lata co ? Chodź pójdziemy do takiej jednej fajnej knajpki. - powiedziałem i razem z Vilu ruszyliśmy do wybranego przeze mnie miejsca.  Pewnie zastanawiacie się kim jest Violetta co ? Otóż to jest moja najlepsza przyjaciółka i pierwsza miłość jeszcze za czasów podstawówki. Pochodzi ona z Buenos Aires, ale razem ze mną i z Demem mieszkała kiedyś w Denver. Violetta była nawet moją dziewczyną w podstawówce, ale rozstaliśmy się bo nie chcieliśmy się nawzajem skrzywdzić. Będąc razem nie potrafiliśmy rozmawiać nie raniąc siebie, więc postanowiliśmy się rozstać. Ona była moją pierwszą wielką miłością, cały czas o niej myślałem, ale to się zmieniło gdy poznałem Ally. Z Violą naprawdę bardzo dobrze się bawiłem, nie wiem jak ja mogłem o niej zapomnieć. Dzięki niej zapomniałem o tym co zobaczyłem dzisiaj. Może ten chłopak co był u Ally był tylko jej przyjacielem ? Nie wiem, ale teraz nie chcę sobie zawracać tym głowy.

Ally

Z Leonem bawiłam się świetnie, tak bardzo mi go brakowało, tęskniłam za nim tak bardzo jak tylko to możliwe. Nie wspominałam o tym nikomu bo już miałam po dziurki w nosie słów, które niby miały pocieszać, a jednak dołowały. Opowiem Wam kim jest Leon. Otóż Leoś jest moim najlepszym przyjacielem z piaskownicy. Poznaliśmy się w przedszkolu i od razu się zaprzyjaźniliśmy, niestety rok później Leo musiał się wyprowadzić do Buenos Aires i od tamtej pory nie utrzymywaliśmy żadnego kontaktu. Kiedyś byłam w nim szaleńczo zakochana, lecz teraz uważam go za brata, którego nie nigdy nie miałam. On wie o mnie dosłownie wszystko, zna mnie lepiej niż Trish, a no właśnie Trish... tak bardzo mi jej brakuje, tak bardzo chciałabym się z nią pogodzić, zresztą z Dezem też. Wybiła właśnie godzina 20.00, a ja nadal gadałam z Leosiem i pewnie gadałabym jeszcze dłużej gdyby lekarz nie wygnił mojego przyjaciela do domu. Ja, mimo późnej pory nie poszłam spać. Leżałam na łóżku i rozmyślałam o moim dziwnym życiu. Nadal dręczyła mnie myśl, ze Austin wybiegł dzisiaj z sali bez słowa. Wiedziałam, że to przez Leona tak się wściekł, ale mam nadzieje, że już mu to przeszło bo, to on jest dla mnie najważniejszy. Myśląc o Austinie- zasnęłam. Następnego dnia, rano obudziłam się z strasznym bólem głowy, ale to ponoć normalne po wstrząsie mózgu. Przypominałam sobie wczorajszy dzień z uśmiechem. Tak bardzo się cieszę, że odzyskałam dawnego przyjaciela. Przy nim czuję się wyjątkowa, czuję, że mogę zrobić wszystko. Nawet przy Austinie się tak nie czuję. Byłam tak pogrążona w swoich myślach, że nawet nie zauważyłam, że ktoś wszedł do sali.
- O czym tak rozmyślasz księżniczko ? - zapytał Leon.
-O tym jak ja za tobą tęskniłam.- powiedziałam uśmiechając się.
-Ja za tobą też tęskniłem.-mocno mnie przytulił po czym usłyszeliśmy za sobą głośne "aww", które wypowiedziała Bailey.
-Bailey ! - krzyknęłam, a ta do mnie podbiegła i przytuliła.
-Co ty tu robisz ? - zapytałam nadal ją przytulając.
-Gdy dowiedziałam się, ze miałaś wypadek to od razu przyjechałam tu z twoim tatą.
-To tata tu przyjechał ? Co się stało, że odwiedził swoją córkę ?
-No wiesz jakby nie było to on jest twoim ojcem, kocha cię i się o ciebie martwi. No, a może przedstawiłabyś mnie swojemu koledze ?
-Baliley, to jest Leon mój "stary, nowy" przyjaciel. Leon, to jest Baliley moja najlepsza przyjaciółka.- przedstawiłam ich sobie i było widać, ze się polubili. Na samym początku nasze rozmowy były nudne i się nie kleiły, ale po chwili rozmawialiśmy jakbyśmy się znali 100 lat. Po jakieś dłuższej chwili dołączyli do nas Trish, Dez i Austin. Wszyscy trzej mieli bardzo zaszokowane miny naszym widokiem.
-Bailey?! Leon?! - krzyknęła zaszokowana Trish i "rzuciła się" na wcześniej wymienioną dwójkę.
-Bailey, nie widziałam cię chyba z jakieś pół roku. Tak bardzo za tobą tęskniła.- przytuliła się do nich.
-Ja też za tobą tęskniłam Trish.
-A tobie Leon powyrywam nogi z dupy, za to, że się ze mną nie kontaktowałeś.-powiedziała i zrobiła minę która żądała zemsty.
-Też cię lubię Traszko.-odpowiedział rozbawiony.
-Ally ja cię tak bardzo przepraszam za to, że wtedy cię zostawiliśmy. Wybaczysz nam ?-zapytała Patricia siadając obok mnie.
-No pewnie, ze tak-odpowiedziałam tuląc się do przyjaciółki. Resztę dnia spędziliśmy na gadaniu, śmianiu i wygłupianiu się. Wszyscy bawiliśmy się jak najlepiej, ale tylko Austin był jakiś taki smutny. Martwiło mnie to jego zachowanie. Coś mi się zdaje, że on nie polubił Leona, ale dlaczego ? Przecież jego nie da się nie lubić. Ja kocham Austina i moje serce krwawi, gdy widzę jak on cierpi. Chciałabym żeby wszystko było tak jak dawniej. Bardzo bym chciała cofnąć czas i wymazać te pare ostatnich miesięcy z mojej pamięci, lecz niestety nie mogę, nikt jeszcze nie wynalazł wehikułu czasu.
_________________________________________________________________________________
Witam Was moje kochane po dość długiej przerwie. Co tam u Was ? U mnie o dziwo dobrze pomijając oczywiście fakt, że wszystko mnie boli i mam nogę w gipsie. Gips ściągną mi dopiero za tydzień :(   A co do rozdziału to nie jestem z niego zbytnio zadowolona. Wydaje mi się taki dziwny, a to wszystko przez brak weny. Za niedługo święta i wolne ! Jupi! Next powinien pojawić się za tydzień ponieważ mam teraz dużo praw na głowie także nie wiem czy się wyrobię.
A i bardzo Wam dziękuję za ponad 50 000 wyświetleń !!!
No to do napisania :)
Natka =3  

5 komentarzy:

  1. czemu nie ma Auslly?
    Czekam na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie auslly?! Nie dobra spokój i cisza ^^
    Rozdział cudny ♥ zapraszam cię też do mnie: http://raura-i-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział piękny, kocham twojego bloga <3
    Zapraszam do mnie, piszę o serialach disneya: http://disney-moje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :) Zapraszam na mojego bloga :)

    http://spelnione-marzenia-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz: | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
    | telefonie albo w szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00 |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam@! @!@!@!@]

    OdpowiedzUsuń

Cenię sobie porządną krytykę, bo pozwala mi ona dostrzec, co zmienić.
Ale jeśli masz zamiar hejtować, zrezygnuj, ponieważ tylko stracisz czas. Hejty i wszystkich hejterów mam głęboko w d***e.

"Zawsze byli i zawsze będą tacy, którzy nienawidzą." -T.G.