niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 57 "Przyjaźń może zakończyć się miłością, ale miłość nigdy nie kończy się przyjaźnią."

Każdy z nas kiedyś był świadkiem czegoś niedobrego, każdy z nas zrobił kiedyś coś złego, każdy z nas skrywa jakiś sekret, lub rani drugą osobę nie widząc o tym, a to wszystko, dzieje się dlatego, że człowiek nie jest idealny, że nikt nie jest w 100% dobrym człowiekiem, ale pewnych rzeczy nie powinno się dokonywać. Czasami powinno się ugryźć w język zanim powie się coś czego później będzie się żałować, czasami trzeba powstrzymać swoje nerwy i nie dopuścić do sytuacji które dogłębnie zranią osobę na której ci bardzo zależy. Chodzi mi tu głównie o Austina. Niby taki kochany, a bezpodstawnie mnie zaatakował i uderzył Leona praktycznie za nic. Nie wiem dlaczego ja mam takiego pecha do chłopaków. Zawsze wpadam w sidła jakiegoś szaleńca, jeszcze nigdy nie miałam normalnego chłopaka. Prawie każdy mnie zdradza , lub wyzywa od dziwek. Nie wiem co ja im takiego zrobiłam, że oni są dla mnie tacy wredni. A może moim przeznaczeniem jest zostać starą panną ? Najlepiej jest wstąpić do zakonu i nie przejmować się facetami.
Spałam sobie właśnie w moim wielkim łóżeczku i cieszyłam się tą błogą chwilą, aż tu nagle słyszę przeraźliwy dźwięk budzika. O nie dzisiaj poniedziałek, jak ja nienawidzę poniedziałków, zresztą chyba jak każdy. Podniosłam leniwie rękę i z całej siły walnęłam nią o urządzenie, a później niczym struś pędziwiatr wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni. Po zjedzeniu śniadania udałam się do łazienki wykonać wszystkie poranne czynności. Gotowa wyszłam z pomieszczenia i wraz z Bailey udałam się do wyjścia. Przez całą drogę do szkoły gadałyśmy cicho rechocząc. Mogłyśmy śmiać się i płakać w każdej możliwej chwili. Z zachowania jesteśmy do siebie zniewalająco podobne. Krótko mówiąc Bailey jest do mnie jak siostra. Potrafi mnie wesprzeć jak Emma za którą bardzo tęsknię. Nie pamiętam kiedy ostatni raz z nią rozmawiałam, ale pamiętam, że z nią mogłam porozmawiać o wszystkim. Szkoda, że się od siebie tak oddaliłyśmy, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś odbudujemy naszą relacje.
Będąc tak zamyślona nie zauważyłam nawet kiedy wpadłam na jakąś dziewczynę. Zderzyłyśmy się głowami i upadłyśmy na zimie.
-Auć, uważaj jak łazisz! Mogłaś mi złamać paznokcia ty cielepo! Nie wiesz, że na Natalię Navarro się nie wpada?!-powiedziała niska, czarnowłosa dziewczyna.
-Ja przepraszam, nie zauważyłam cię.
-Jasne, mnie się nie da nie zauważyć. -powiedziała lekceważąco. Coś czuję, że się nie polubimy.
-Masz rację. Zakładasz na siebie tyle świecidełek i tapety, że aż głowa boli jak się na ciebie patrzy.-powiedziałam, a ludzie wokół nas cicho się zaśmiali.
-Czy ty śmiesz ze mnie żartować?- zapytała robiąc przy tym groźną minę.
-Nie. No co ty? Jak mogłabym się śmiać z tak pięknej i przecudownej królowej.- powiedziałam jednocześnie śmiejąc się.
-Nie no to już szczyt wszystkiego! Za kogo ty się kurde uważasz ?!- wywrzeszczała robiąc się cała czerwona.
-Dobra spadaj bo mi tlen zabierasz.-zakończyłam rozmowę i weszłam do szkoły. Na korytarzu wszyscy się na mnie patrzyli, ale się im nie dziwię. Pierwszy raz od początku roku szkolnego przyszłam normalnie ubrana do szkoły. Kurcze nie było mnie chwile w szkole i już namnożyły się jakieś plastyczki, ten świat schodzi na psy.
Przechodząc obok szafki natknęłyśmy się na Trish, która miała bardzo niezadowoloną minę.
-Hej Trish.-przywitałyśmy się.
-Dzięki, że na mnie poczekałyście...-powiedziała i udała obrażoną.
-Oj sorki. Traszko nie gniewaj się.-powiedziałyśmy i zrobiłyśmy smutne miny.
-No dobra ostatni raz wam wybaczam. -powiedziała uśmiechnięta.
-Ally nieźle dogadałaś tej Navarro-pochwalił mnie jakiś chłopak przechodzący obok nas. Ja tylko uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę i spojrzałam się za siebie. Tam zauważyłam Violette tulącą się do Austina. Obok nich stała ta cała Navarro i jakiś chłopak z włoskimi rysami twarzy. Widząc to moja pięść z każdą kolejną sekundą zaciskała się coraz mocniej. Miałam ochotę tam teraz podbiec i wydrapać oczy tej całej Violi. Ona mi na serio działa na nerwy. Gdyby nie Dez który teraz do nas podszedł to bym pewnie rzuciła się na tą parę gołąbeczków.
-Hejo. Co macie takie grobowe miny ?-zapytał próbując odgadnąć na co się tak patrzymy. Kiedy trafił do celu opadła mu szczęka.
-Czy oni są razem ?-zapytał nie odrywając od nich wzroku. Zanim zdążyłam mu coś odpowiedzieć do nas przybiegła Navarro.
-Deziątko to ty ? Jak się cieszę.-pisknęła i przytuliła się do rudego. My zdziwione popatrzyłyśmy na siebie, a  oczy Trish zaszkliły się.
-Natalia to ty ? Tak bardzo tęskniłem.-podniósł ją i okręcił parę razy wokół własnej osi. Zdruzgotana Patricia uciekła ocierając łzę spływającą po jej policzku. Ja wraz z Bailey popatrzyłyśmy na Deza kręcąc głową i pobiegłyśmy za przyjaciółką. Znalazłyśmy ją w łazience. Cicho szlochała opierając się o zlew. Podeszłyśmy do niej i przytuliłyśmy ją z całej siły.
-Trish nie płacz. Nie warto wylewać swoich cennych łez przez taką błahostkę.-powiedziała Bailey.- Trish, może ten plastyczek to jego stara znajoma. -dodała.
-Ja wiem, że to jego stara znajoma. Ally pamiętasz jak kiedyś Dez nam opowiadał o jego starej przyjaciółce o imieniu Natalia ? On wtedy tak ją chwalił, mówił o niej z taką miłością, mimo że był jeszcze dwunastolatkiem. Zgadzając się na chodzenie z nim wiedziałam, że on nadal się w niej podkochuje, ale myślałam, że ona już nie wróci, a teraz okazuje się, że wróciła. -powiedziała kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Widzę, że nie tylko ja mam tak dziwnie pokręconą sytuację sercową. Nie jest łatwo patrzeć jak twoja przyjaciółka cierpi. Mimo że chcesz jej pomóc, to nie wiesz jak to zrobić. Możesz jedynie płakać razem z nią.
-Ej Trish, a skąd wiesz, że Dez jeszcze się w niej kocha?-zapytałam.
-Bo to przecież widać. Nie widziałaś jak na nią patrzył?
-Dobra Trish przestań się mazać i wyjdźmy stąd. Musisz pokazać mu, że jesteś silna i lepsza niż ta Natalia.-powiedziała stanowczo Bailey, a ona wykonała jej polecenie. Szłyśmy przez korytarz szukając wzrokiem Deza. Znalazłyśmy go dopiero pod szafką Austina. Byli tam sami i o czymś rozmawiali. Skorzystałyśmy z tego, że nie zostałyśmy zauważone i schowałyśmy się za kwiatkiem znajdującym się nieopodal szafki Moona. Podsłuchałyśmy ich rozmowę.
-Stary czemu mi nie powiedziałeś, że Nata jest w Miami? Wiesz, że  ona mi się kiedyś strasznie podobała. -powiedział rudy.
-A teraz?
-Co teraz?
-A teraz ci się podoba?
-Nie wiem. To dość trudne pytanie. Dawno się z nią nie widziałem, a poza tym teraz mam Trish. Nie chce jej ranić. Dzisiaj ode mnie uciekła jak zobaczyła mnie i Nate razem.
-Wiesz stary ty razem z Trish do siebie pasujecie, tylko że nie wiem jak to zrobisz, że będziesz w dwóch miejscach na raz?
-Ale co masz na myśli?
-No to, że ja, ty, Trish, Bailey i Ally już nigdy nie będziemy jedną paczką.-powiedział Austin, a we mnie jakby coś pękło. Nie powiedział mi tego prosto w oczy, a ja poczułam jakbym dostała w twarz. Wiedziałam, że nasza miłość jest już skończona, ale myślałam, że przyjaźń zostanie na wieki. Moje oczy się zaszkliły. Już nie wytrzymałam i wyszłam z ukrycia. Nie mogę w to uwierzyć jak ta Violetta go zmieniła. Stanęłam twarzą w twarz z blondynem, a jego wyraz twarzy zmienił się z poważnej na zaskoczoną.
-Ty na serio nie masz serca. Myślałam, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy będziemy przynajmniej przyjaciółmi. -powiedziałam patrząc prosto w jego oczy. Widziałam w nich smutek i rozczarowanie.
-Nie wiedziałem, że jesteś tak naiwna.-stwierdził po chwili.
-Co masz namyśli?-zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Przyjaźń może zakończyć się miłością, ale miłość nigdy nie kończy się przyjaźnią. Zawsze jest coś nie tak, zawsze ktoś będzie cierpieć, więc najlepiej jest zapomnieć o istnieniu drugiej osoby.-powiedział z wyrzutem i odszedł. Stałam w jednym miejscu bez ruchu. Nie wiem skąd  u niego tyle nienawiści  i chłodu. Po pewnej chwili podbiegły do mnie moje przyjaciółki i zaczęły mnie pocieszać, lecz na marne. Już chyba nic dzisiaj nie poprawi mojego humoru. Dlaczego ja nie mogę zapomnieć o Austinie? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć? Moje życie jest bez sensu. Myślałam, że Austin i Dez, to moi prawdziwi przyjaciele, a jednak się myliłam. Nigdy bym nie pomyślała, że zostawią mnie wtedy, kiedy najbardziej będę ich potrzebować. Na Leona dzisiaj też nie mogłam za bardzo liczyć, bo nie pojawił się dzisiaj w szkole. Pewnie poszedł do lekarza ze swoim nadwyrężonym nadgarstkiem. Po wczorajszej bójce z Moonem cały czas narzekał na ból nadgarstka. Nic dziwnego, że nie było go dzisiaj w szkole.
Szłam sobie właśnie samotnie ulicą, delektując się delikatnym, ciepłym wiaterkiem. Wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony. Cieszyłam się tą błoga chwilą. W końcu mogę trochę odpocząć od codziennych problemów. W pewnym momencie uderzyłam się ramieniem o czyjś bark. Powiedziałam ciche sorry i popatrzyłam na osobę którą przed chwilą staranowałam. Widząc twarz tej osoby nie dowierzałam moim oczom. Przetarłam je myśląc, że mój mózg próbuje mnie oszukać, lecz niestety twarz poszkodowanego nie zmieniła się. Wpatrywałam się cały czas w twarz tego człowieka. Chciałam coś powiedzieć, ale nie potrafiłam. Czułam jakby odebrano mi mowę, jakbym była bezradnym niemowlęciem.
-Ally coś się stało? Zobaczyłaś ducha, że tak na mnie patrzysz?-powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy Zack. Tak, to ten sam Zack Martin, który parę lat temu mnie skrzywdził.
-Po co wróciłeś tu, do Miami?!-zapytałam z wyrzutem.
-Bo moje życie bez ciebie jest takie puste. Zrozumiałem, że popełniłem wielki błąd zdradzając cię z tamtą panną. Wiem, że nie masz żadnego chłopaka, wiec pomyślałem sobie, ze do mnie wrócisz. Przecież nie zaprzeczysz, że nadal coś do mnie czujesz.-powiedziała tryumfalnie się uśmiechając.
-Chyba na głowę upadłeś. Kiedy ostatnio brałeś leki? Pokaż, nie masz czasem gorączki-zapytałam kpiąc z niego.
-Ally, kotku daj mi drugą szansę. Przecież każdy na nią zasługuje.
-Drugą szansę?! A umiesz zapalić drugi raz tą samą zapałkę?-powiedziałam próbując go wyminąć, lecz ten złapał mnie za nadgarstek.
-Puść mnie!-wrzasnęłam.
-Skoro nie chcesz po dobroci, to będzie siłą. I tak jeszcze będziesz moja. Zobaczysz. Wiesz, że ja jestem do wszystkiego zdolny. -wysyczał przez zęby i odszedł. Stałam osłupiona na samym środku chodnika, patrząc na mój zaczerwieniony nadgarstek. Słowa Zacka bardzo dużo dały mi do myślenia. Wiem, że on może posunąć się do bardzo drastycznych rzeczy. Chyba powinnam zacząć się bać.
________________________________________________________________
Hejo. Na samym początku chcę Was przeprosić za ten miesiąc nieobecności, ale blokada robi swoje. Włączałam sobie Worda, kładłam ręce na klawiaturze i nic. Miałam pustkę w głowie, nie potrafiłam nic napisać. Ale na szczęście wraz z moimi jutrzejszymi urodzinami przyszła do mnie wena.
Mam do Was pewną informację dotyczącą drugiego bloga. Postanowiłam, że zacznę go kontynuować dopiero jak skończę tego bloga.
I mam do Was pytanie czy moglibyście polecić mi jakąś ciekawą książkę, bo za niedługo będę lecieć samolotem ponad 10 godzin i przydałaby mi się jakaś dobra książka. Może być byle jakiego gatunku, tylko żeby była ciekawa. 
PS. W końcu są Wakacje !!!

 

środa, 11 czerwca 2014

Informacja....

Cześć, na samym początku chcę Was przeprosić za nieobecność na blogu, ale niestety złapała mnie blokada... Piszę tą notkę do Was, po to, żeby zapytać się czy chcecie żeby w tym opowiadaniu byli bohaterowie z "Violetty"? Ja na samym początku też byłam przeciwna dodaniem ich do bloga, ale po wielu namolnych prośbach mojej przyjaciółki zgodziłam się na to. Jeśli chcecie to mogę zmienić bohaterów z serialu "Violetta"  na kogoś innego. Bardzo bym też chciała prosić o to, żebyście się nawzajem nie obrażali. Rozumiem, że komuś się coś nie podoba i cenię jakąkolwiek krytykę, ale komentarzy z przekleństwem, które obrażają mnie lub kogoś innego nie toleruję. To mnie wręcz denerwuje. Także pewny Anonimku, który napisałeś mi ten oto komentarz : "Spieeerdalaj od leona nie bedzia z zadna dziwka jak ally a zakochana w żellkach :-) fajny blog :-P a ty ptzestan to mieszac bo violetta to violetta a austin i ally to jacys debile nie nawidzie ich i da dziwni wiec na e pisz o violetcie bo to nie ma sensu zrozumialas bo mi sie ta historyjka nie podoba zaden rozdzial mi sie nie podoba zero zaskoczenie nia i nudne. I ogarnij sie dziwko bo ci napierdoje zobaczysz nie chcesz ze mba zadzierac .I lecz sie bo chyba masz jakies urojenia wiec zamknij sie i nie pisz o violettcie bo to blog o austinie i ally kumasz czy mam ci to wytlumaczyc ???!!! Cococ podskoczysz to pozalujesz spierdalaj koniu i przestan tak pisac :-D zycze wyzdeowienia z twoich chorob psychicznych albo zmniejszenie ich ..........:-)" nie myśl sobie, że jakoś mnie zniechęciłeś do pisania, wręcz przeciwnie. Hejterów mam głęboko, głęboko w d****, więc nie przejmuję się takim czymś. I masz mi nie grozić. Jak ci się nie podoba mój blog, to go nie czytaj.  Dziękuję CI ~♥~Nancy~♥~ za bronienie mnie, ale nie musisz tego robić, bo nie należy na takie tandetne hejty zwracać uwagi, bo to tylko skraca Twój cenny czas. 
A resztę czytelników proszę o to, żeby w komentarzu napisali czy chcą nowych bohaterów, czy też nie. 
Natka =3  

niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 56 "Ja chcę ruszyć do przodu, a nie stać w tym samym miejscu co on..."

Austin Następnego dnia

Czy byliście kiedyś zakochani w dwóch osobach naraz ? Bo ja tak. Pewnie myślicie, że to jest niedorzeczne i nierealne. Ja też do niedawna myślałem, że kochać się da tylko jedną osobę, a jednak, myliłem się. Zakochałem się w dwóch dziewczynach, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem którą wybrać. Najchętniej chodziłbym z dwoma naraz, ale to by było niefair wobec dziewczyn. Jakby się dowiedziały, to pewnie by mnie zatłukły.  Do obydwóch dziewczyn coś czuję, obydwie kocham, tylko nie wiem którą bardziej. Nigdy nie sądziłem, że moje sprawy sercowe, aż tak się pokomplikują. Kiedyś gdy miałem podobne problemy chodziłem po rady do przyjaciela. No właśnie...Dez na pewno mi doradzi. Wyciągnąłem komórkę i wybrałem numer do rudego. 
-Halo ? 
-Hej Dez. Potrzebuję rady. 
-No to gadaj. O co chodzi ?
-No bo nie wiem którą wybrać. Ally czy Viole ? 
-Że co ? Ty coś jeszcze czujesz do Violetty ?
-No tak...
-Stary, ty wiesz, że ja zawsze będę po stronie Ally. 
-Czyli powinienem ją wybrać ?
-Tak. Najlepiej zapomnij o Violettcie.
-Ale wiesz, to jest trudne. Viola to moja pierwsza miłość.
-Wiem stary, ale ty musisz się zdecydować na jedną z nich. Najlepiej na Ally, ale skoro nie chcesz jej, to wybierz Violette.
-Ja nie powiedziałem, że nie chce Ally.
-Ale tak pomyślałeś.-powiedział, a mnie zatkało. Miał rację. Ja już sam nie wiem co czuję. Z jednej strony jest Ally, którą myślałem, że kocham nad życie, a z drugiej strony jest Violetta, czyli moja pierwsza wielka miłość.
-Austin coś się stało ?- spytał Dez.
-Nie, nie. Dzięki za radę. -rozłączyłem się. Rozmowa z Dezem dała mi dużo do myślenia, ale i tak mój problem się nie rozwiązał.

Ally

Dlaczego żeby o kimś zapomnieć trzeba zmarnować dużo czasu ? Dlaczego zakochujemy się w nieodpowiednich osobach ? Jeszcze niedawno myślałam, że jestem najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, a teraz ? Teraz najchętniej uciekłabym stąd na drugi koniec świata. A może to nawet dobry pomysł ? Uciekłabym i nie musiałabym więcej cierpieć. Tylko to byłoby wtedy nie w porządku wobec mojej rodziny i przyjaciół. Moje życie, to jedna wielka katastrofa. Wszystko mieniło się w błyskawicznym tempie. Rodzice wzięli rozwód, siostra się wyprowadziła, Zack mnie zdradził, Jack chciał ze mnie zrobić jakąś dziwkę, a Austin ? Austin się mną bawił. Robił ze mną co chciał. Robił wszystko, żeby zapomnieć o Violettcie. To jeden wielki oszust, a mimo to, ja nadal go kocham. Nie wiem dlaczego nie mogę on nim zapomnieć. Dlaczego on mi się tak podoba ? Może nie zrobiłam dobrze wrzucając Austina w łapska tej całej Violetty ? Ona na serio działa mi na nerwy. Jakbym mogła, to wydrapałabym jej oczy, ale tego nie zrobię, a przynajmniej mam taką nadzieję. Mogłabym tak o tym rozmyślać godzinami gdyby do mojego pokoju nie weszła mama.
-Kochanie masz gościa.-powiedziała uśmiechnięta i wyszła, a w drzwiach stanął Leon.
-Hej.-powiedziałam uśmiechając się.
-Siema. Co tam u ciebie ? 
-Nic się nie zmieniło, tylko mam trochę zły humor.
-A co się stało ?
-No bo, powiedziałam Austinowi, że już nigdy do niego nie wrócę, bo wiem, że on kocha Violette.
-Oj Ally...I co ja mam ci teraz powiedzieć ? -zapytał.
-Wystarczy, że mnie przytulisz.- powiedziałam, a on wykonał moje polecenie. Przy Leonie czułam się taka bezpieczna, czułam, że on nigdy mnie nie skrzywdzi.
-Wiesz co ? Mam świetny pomysł, żeby poprawić ci humor.-powiedział i pociągną mnie za rękę na dół.
-Ale gdzie ty mnie prowadzisz ?-zapytałam zdziwiona.
-To niespodzianka, a teraz ubieraj buty i wychodzimy.-rozkazał, a ja z rozbawieniem wykonywałam jego polecenie. Po wyjściu z domu Leoś złapał mnie za rękę, a ja poczułam się tak dziwnie, ale nie zabrałam ręki. Po 5 minutach drogi mój przyjaciel zawiązał mi opaskę na oczy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Pamiętam jak za dawnych czasów, kiedy byliśmy jeszcze w przedszkolu, to Leon zawsze robił mi takie niespodzianki.
-Daleko jeszcze?-zapytałam.
-No już możesz ściągnąć opaskę. -powiedział, a moim oczom ukazał się stary, kolorowy budynek z placem zabaw dookoła. W moim oku zakręciła się pojedyncza łza.
-Pamiętasz to ? - zapytał mnie mój towarzysz.
-Jak mogłabym o tym zapomnieć ?-zapytałam spoglądając na moje stare przedszkole, w którym wszystko się zaczęło. To w tym budynku poznałam Leona, niestety te przedszkole nie funkcjonuje już od dobrych pięciu lat.
-A pamiętasz tą piaskownicę ? -zapytał z uśmiechem.
-Tak. Tu się pierwszy raz spotkaliśmy i przy okazji pokłóciliśmy się o wiaderko.- wspomniałam śmiejąc się. 
-Jak to szybko minęło...niedawno bawiliśmy się w tej piaskownicy, a teraz...teraz jesteśmy już prawie dorośli. Nie spodziewałem się, że to minie tak szybko.
-Ja też nie, ale liczy się to, że przeżyliśmy te 10 miesięcy razem i dobrze się bawiąc.-powiedziałam, a on się uśmiechnął.
-Chodź pójdziemy gdzieś indziej. -pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do parku, do którego uwielbiam chodzić. Chodząc między drzewami uśmiechałam się, ten park to było nasze ulubione miejsce.
-Leon...uwielbiam cię. Ty zawsze wiesz jak mnie pocieszyć. Co ja bym bez ciebie zrobiła-powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
-Ally co to za blizny na twojej ręce ?-zapytał zdziwiony, a ja poczułam jakbym dostała w twarz. Co ja mu teraz mam powiedzieć ? No wiesz cięłam się przez chłopaka ? A może mam skłamać?
-Ally ? Cięłaś się ?- zapytał, a ja milczałam, z mojego oka poleciała łza.
-Nigdy więcej tego nie rób. Rozumiesz ? To nie najlepszy pomysł na uciekniecie od problemów. Masz przyjaciół, którzy ci zawsze pomogą, masz mnie.-powiedział, a ja rozpłakałam się ma dobre.
-Przyjaciele mi nie pomogli. A zresztą ty nie wiesz ja się czułam robiąc to.
-Właśnie, że wiem, sam to robiłem. -powiedział pokazując mi swoje blizny na ręce.
-Też myślałem, że to najlepsze wyjście, dopóki mama nie zapisała mnie do psychologa. Ta terapia bardzo mi pomogła i ja teraz namawiam wszystkich do tego, żeby się nie cięli. Wiem, że życie czasami potrafi dać w kość, ale nie należy się tym przejmować. Wystarczy wysoko podnieść głowę i dumnie kroczyć po ziemi.-przytulił mnie i otarł moje łzy.
-Chodź usiądziemy na ławce i powiesz mi dlaczego się cięłaś.

Austin

Minęło parę godzin, a ja nadal nie wiem którą dziewczynę wybrać. Czemu to jest takie trudne. "Może nie powinienem wybrać żadnej z nich ?"-pomyślałem wyglądając przez okno. Była piękna pogoda, w sam raz na spacer po parku. Świeże powietrze dobrze mi zrobi, więc postanowiłem wyjść z domu. Chodziłem sobie spokojnie po parku aż natknąłem się na pewną osobę. Tą osobą był mój dawny przyjaciel Federico.
-Federico ? -zapytałem zdziwiony.
-Austin ? 
-Co ty tu robisz ? -uśmiechnąłem się.
-No przeprowadziłem się tu tydzień temu. A ty ?
-No ja też się tu przeprowadziłem, tylko że ponad 2,5 lata temu. -powiedziałem siadając obok niego na ławce. Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy. Kiedyś w przedszkolu ja, Dez, Viola, Naty i Federico tworzyliśmy zgraną paczkę, ale to się zmieniło gdy poszliśmy do szkoły. Wtedy każdy się gdzieś wyprowadził. Dez do Miami, Viola do Argentyny, Natalia do Hiszpanii, a Fede do swoich rodzinnych Włoch. Federico był dla mnie drugim najlepszym przyjacielem, który mnie zawsze wspierał. Jako dzieci mieliśmy wspaniały kontakt, lecz po jego przeprowadzce bardzo oddaliliśmy się od siebie.
-Stary co tam u ciebie ? -zapytał.
-A nic wszystko po staremu, tylko mam jeden wielki problem. Zakochałem się w dwóch dziewczynach na raz.
-Współczucie. Też tak raz miałem i pół roku zastanawiałem się którą wybrać, aż w końcu wybrałem i to na dodatek tą niewłaściwą.
-Że co ? Czyli, że ja też tak będę miał ? 
-Nie, a zresztą nie wiem, nikt tego nie wie, każdy ma w życiu inaczej. A co to za szczęściary ?
-Jedną znasz.
-Serio? Kto to?
-To Violetta.

-Violetta ?! To ona jest tu w Miami ?
-No, a ta druga to śliczna szatynka o oczach brązowych ja rzeka czekolady..-rozmarzyłem się.
-Stary, tylko mi się tu nie obśliń.-powiedział mój przyjaciel i cicho się zaśmiał.
-Dzięki wiesz...-powiedziałem sarkastycznie i spojrzałem przed siebie, a tam zauważyłem coś co mnie bardzo zabolało. Zauważyłem tam Ally, która przytulała się do Leona. Mówiła, że to nie przez niego ze mną zerwała, tylko przez to, że kocham Violette jasne...Mogła powiedzieć, że podoba jej się ten Leon, zrozumiałbym. Dlaczego ona mnie okłamała ? Po prostu zachowała się jak jakaś idiotka. Teraz już wiem dlaczego Jack chciał zrobić z niej dziwkę, bo ona się puszcza na lewo i prawo. Ja zniosę wszystko, ale nie kłamstwo.
-Sorry Fede, ale musze cię na chwile opuścić.-wysyczałem.
-Ale co się stało ?- zapytał, lecz ja już mu nie odpowiedziałem, bo ruszyłem w stronę gołąbeczków. Najchętniej bym teraz poobijał mordę temu lalusiowi, niech się trzyma z daleka od Ally. Ja to wiedziałem, że ona mnie dla niego rzuciła, za dobrze ją znam. Ciekawe jak długo chciała mnie tak jeszcze okłamywać. Przecież ten związek i tak by wyszedł na jaw. Teraz widzę jak Allyson mnie kochała, ona się tylko bawiła moimi uczuciami.
-Powiedziałaś mi, że nie zerwałaś ze mną z względu na niego.-powiedziałem wskazując na Leona. Gdy usłyszeli mój głos, to odskoczyli o siebie jak oparzeni.
-Austin...co ty tu robisz ? -zapytała zdziwiona.
-Stoję, a co nie widać ? Za to ty obściskujesz się tu z tym lalusiem.
-Po pierwsze nie obrażaj Leona, po drugie co cię to obchodzi, mogę robić co chcę, bo my już od dawna nie jesteśmy razem, a po trzecie nie kłamałam mówiąc dlaczego z tobą zrywam. 
-Ta jasne. Jack miał rację mówiąc, że jesteś jedną wielka dziwką!-krzyknąłem z nadmiaru emocji, a ona zrobiła zdziwioną minę, pewnie nie spodziewała się tego po mnie, zresztą ja też nie. Powiedziałem to nie myśląc co mówię. Z jej oka spłynęła łza, a ja poczułem jak moje serce się rozrywa.
-Ej teraz przesadziłeś. Nie będziesz mojej przyjaciółki wyzywać od dziwek ty obszczymurze !- wrzasnął wkurzony Leon.
-A ty się nie wtrącaj!-wrzasnąłem i pchnąłem go z całej siły, a on upadł na podłogę. Ally do niego podbiegła i puściła mi zabójcze spojrzenie.
-Nie wystarczy ci, że mnie obraziłeś ?!-wrzasnęła.
-To niech się on nie miesza w nasze sprawy.-powiedziałem już trochę spokojniejszy i nie zauważyłem jak Leon wstaje, poczułem tylko mocne uderzenie pięścią  twarz, po czym upadłem na ziemie, a z mojego nosa puściła się krew.

Ally

Słowa Austina bardzo zabolały. Nigdy nie spodziewałam się tego, że usłyszę od niego takie słowa, ale przynajmniej dzięki temu wiem, że on to jedna wielka  świnia która nie ma uczuć ani serca. Kochany Leon mnie obronił, teraz wiem, że o to prawdziwy przyjaciel. Nie zostawił mnie z tym samej. Takiego przyjaciela, to ze świecą szukać. Szkoda mi tylko Austina. Biedak dostał w nos, ale w sumie zasłużył sobie, nie będę go żałować, bo po co się do mnie przyczepił ? Przecież wszystko sobie wczoraj wyjaśniliśmy. Czy on nie umie pojąć tego, że my nie jesteśmy sobie pisani ? Violetta powinna zostać jego dziewczyną, idealnie do siebie pasują, a Austin powinien zacząć żyć swoim życiem. Skoro on mnie tak kocha to dlaczego nie da mi spokoju i dlaczego nazwał mnie dziwką ? On chyba się nie umie zdecydować i przez co cierpi. Raz mu się podobam ja, raz Violetta. Jeśli się nie opamięta to za niedługo zostanie sam. Ja chcę ruszyć do przodu, a nie stać w tym samym miejscu co on...
_________________________________________________________________________________
Hejo i jak się podoba rozdział ? Według mnie jest taki nijaki i nudny, nic się w nim nie dzieje, a to wszystko jest wynikiem braku weny. Tydzień temu zapytałam się Was czy chcecie wątek miłosny Austina i Violetty i wyszło na to, że są 4 głosy na nie i 8 na tak, ale ja postanowiłam zrobić coś co pewnie zadowoli każdego, ale nie mogę tego zdradzić, bo wtedy będziecie wiedzieć co będzie się działo w przyszłych rozdziałach, a szczerze mówiąc, to ja sama jeszcze nie wiem co będzie w przyszłych rozdziałach. A co do drugiego bloga, to postanowiłam go kontynuować, lecz niestety będę go trochę zaniedbywać.
Już za 26 dni wakacje, ale to szybko minęło...
Natka =3